Twórcy Ninja Gaiden wracają z nowym projektem. Tym jednak razem o ich grze szybko zapomnimy.
Z jakiegoś powodu w ostatnim czasie pojawiło się kilka tytułów, które w mniejszym lub większym stopniu nawiązują do czasów Xbox 360/PlayStation 3. To był świetny okres dla gier, ale w kilku aspektach poszliśmy mocno do przodu, na przykład w kwestii level designu. Stąd też nie jestem wielkim orędownikiem Evil West i do Wanted: Dead podchodziłem z lekkimi obawami. Z jednej strony mam ochotę na dynamicznego shootera, niekoniecznie z fabułą na poziomie kina moralnego niepokoju. Z drugiej czy czasem ten pociąg już dawno nie odjechał? Innego zdania są twórcy ze studia Soleis. Wchodzący w jego skład Matsui oraz Okamoto, współtwórcy kultowego w pewnych kręgach Ninja Gaiden, ponownie dają nam do ręki katanę i zapraszają na pełną akcji jazdę bez trzymanki po cyberpunkowym Hong Kongu.
Przygodę zaczynamy od przerwanego obiadu w lokalnej restauracji. Grupa policjantów od zadań specjalnych ma do powstrzymania tajemniczy napad. Wśród nich główna bohatera, wyposażona nie tylko w karabin, ale i katanę oraz cybernetyczne ramię. Już w pierwszych momentach widać, że nie ma co liczyć na wysoki poziom narracji czy scenariusza. Wszystko przygotowane jest w stylu filmów akcji klasy B, a momentami wręcz C. Nie mam też pewności czy twórcy zgrabnie bawią się konwencją czy może na więcej ich nie stać. Kwestia interpretacji, chociaż moim zdaniem w tym przypadku należy raczej postawić na to drugie. Niestety do tego wszystkiego dochodzi całe mnóstwo typowych dla japońskiej kultury dziwadztw. Nie powinno więc dziwić to, że po walce z mechem możemy trafić na komisariat, gdzie czeka na nas młoda policjantka, która na krok nie rozstaje się ze swoim wielkim kotem.
GramTV przedstawia:
Pisząc o nawiązaniach do czasów sprzed dwóch generacji konsol miałem na myśli nie narrację, a gameplay i sposób prowadzenia akcji. Tutaj Wanted: Dead jest w pełni zanurzone w archaicznym i nieprzystającym do współczesnych realiów level designie. Cała gra to ciąg identycznych korytarzy i odrobinę większych przestrzeni stworzonych tylko po to, aby zapełnić je wrogami. Nic nie jest zaprojektowane tak, aby gracz odniósł wrażenie że faktycznie jest częścią tej jednostki specjalnej. Kolejne walki przerywają tylko nieliczne, krótkie filmiki. Dodatkowo każda misja jest bardzo monotematyczna w kwestii lokacji. Wszystko jest do siebie bliźniaczo podobne - od odwiedzanych miejsc, palety barw po przeciwników. Dzisiaj branża jest już w takim miejscu, w którym można oczekiwać znacznie większej różnorodności.
To może chociaż przyjemnie się strzela? Hmmm. Moja przygoda z Wanted: Dead to kilka etapów. Początkowo wszedłem w tę grę jak w klasyczny arcadowy shooter, za co szybko zostałem ukarany śmiercią. Kolejne podejście to już spokojne eliminowanie wrogów. Tutaj też miałem wrażenie, że to nie jest odpowiednia taktyka. Dopiero później zacząłem czuć jak skonstruowane są mechaniki i jak podchodzić do konkretnych sytuacji. Kiedy zacząłem walczyć w miarę swobodnie i uznałem, że finalnie problemem gry będzie tylko schematyczność i monotonia (w kwestii mechaniki, fabuła czy grafika to inna sprawa), dostałem prosto w twarz poziomem trudności, który uznaję za jeden z największych minusów gry. Zresztą na każdym z tych etapów widziałem coś, co ewidentnie nie działa. Tutaj też dostrzegam poważny problem Wanted: Dead. Rozumiem konkretną wizję twórców, ale nie można nie dostrzec w niej wielu poważnych, designerskich potknięć.