Titanfall 2
Tutaj sprawa jest dosyć oczywista. Respawn Entertainment zrobiło wiele, aby Titanfall 2 odniósł sukces. W porównaniu do pierwszej części doszła kampania fabularna oraz wersja na PlayStation 4. Na jakość też nie można było narzekać. Co więc zawiodło? Ktoś podjął irracjonalną decyzję o wydaniu gry między Battlefieldem 1, a Call of Duty Infinite Warfare. Rynek pierwszoosobowych shooterów nie jest tak chłonny, aby wypuścić w ciągu miesiąca trzy duże gry i aby każda na siebie zarobiła. Nic więc dziwnego, że największą ofiarą była najsłabsza marka, czyli Titanfall. Genialna produkcja, która gdyby wyszła w innym terminie, mogłaby być wielkim hitem. Być może właśnie dlatego ciągle czekamy na trzecią część. Trudno uwierzyć, abyśmy mieli się szybko doczekać.

Star Wars: Battlefront II
Pamiętacie wielką aferę z Battlefront II? Ale to był dramat. Nie zmienia to faktu, że sama gra była całkiem udana. Na pewno było widać znaczący progres względem pierwszej części. Doszła nawet całkiem kompetentna kampania fabularna. EA DICE miało wszystko, aby stworzyć nową, dużą markę w swoim portfolio. Niestety prawdopodobnie “na szczytach” powstała koncepcja na agresywną monetyzację opartą na lootboksach. To wywołało ogromną aferę i sprawiło, że Battlefront II został zapamiętany jako ogromna wpadka. Co by jednak było gdyby ktoś nie był tak zachłanny? Myślę, że los serii i samej marki Gwiezdne Wojny z perspektywy Electronic Arts drastycznie by się odmienił. Raczej na pewno na dużo lepsze.

P.T.
Wyjątkowa jak na ten tekst sytuacja, bo mówimy o grze, która nigdy nie została wydana. Nie ma w sumie znaczenia czy mówimy o P.T. czy raczej o Silent Hills. Chodzi po prostu o duży horror, który tworzył Hideo Kojima. Już pierwsza próbka zrobiła ogromne wrażenie i sugerowała, że japoński designer robi coś wielkiego. Gdyby tylko ten pomysł powstał 2-3 lata wcześniej, gra prawdopodobnie trafiłaby na rynek. Niestety dla niej pojawiła się w okresie transformacji Konami, które odchodziło od wysokobudżetowych gier na rzecz rynku mobilnego. Przez zmianę strategii doszło więc do radykalnych cięć, które nie tylko zabiły projekt, ale też zniszczyły relacje z Hideo Kojimą. Gdyby więc P.T. miało więcej szczęścia i trafiło na inny czas, możliwe że mielibyśmy jeden z najlepszych horrorów w historii.

LawBreakers
Nowe, duże IP od twórcy Gears of War - swego czasu brzmiało to jak coś dużego. Takie w rzeczywistości było LawBreakers, ostatni projekt za jakim stał Cliff Bleszinski. Niestety dla niego gra długo nie pożyła. Dynamiczny, sieciowy shooter, z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami i potencjałem na całkiem popularną rzecz przetrwał tylko rok. Dlaczego tak krótko? LawBreakers miał strasznego pecha z datą premiery. Bleszinski dobrze wyczuł rynek i wiedział, że takie gry będą ekstremalnie popularne. Niestety dla niego nieco się spóźnił. W 2017 roku jego gra miała już ogromną konkurencję w postaci PUBG, Overwatch czy Rainbow Six: Siege. Do tego dokładnie 20 dni po jej premierze na rynek weszło Destiny 2. Przy takiej konkurencji ciężko było złapać początkowy rozpęd i zbudować bazę graczy. Gdyby więc termin premiery był nieco lepszy, możliwe że LawBreakers żyłoby do dzisiaj.
