Branża gier jest czasami niesamowita. Nowe gry wychodzą hurtowo. Z jakością bywa różnie, ale to zostawmy na bok. Zgodzimy się, że liczba premier każdego roku jest porażająca. Mimo wszystko jest kilka tematów, które są regularnie pomijane. O dziwo jeszcze kilka lat temu takich produkcji wychodziło mnóstwo. Co więc się stało, że nagle zniknęły? Czemu deweloperzy nie wracają do tych tematów? Jest w tym jakiś powód czy to luka, którą ktoś teraz z sukcesem może wykorzystać?
Część poniższych punktów to konkretne gatunki, inne to z kolei jakieś tematy. Różnorodność jest więc spora. Ciągle nie mogę zrozumieć, dlaczego niektóre z nich nie są wykorzystywane. Duża zagadka do rozwiązania. Może kiedyś poznamy odpowiedź. A Wam jeszcze czegoś brakuje na rynku?
Wojenne shootery
Zaczynamy od dosyć szerokiego tematu. Niestety FPS-y to ofiary rozkwitu segmentu game as a service. W czasach takich tytułów jak Fortnite, Destiny 2 czy Apex Legends zapotrzebowanie na nowe produkcje drastycznie spada. Inna sprawa to ogromne koszty wytworzenia i wysokie ryzyko. W efekcie nowych pierwszoosobowych shooterów, oprócz corocznego Call of Duty, nie ma zbyt wiele. Na tym cierpi temat wojny. Kiedyś takich produkcji było całe mnóstwo, a od jakiegoś czasu ciężko mi znaleźć cokolwiek wartego uwagi. Oczywiście obecne, niepokojące czasy na świecie nie sprzyjają pokazywaniu wojny w grach. Mimo wszystko ja odczuwam pewien deficyt. Może powrót Battlefielda coś zmieni. Tylko kiedy on nastąpi?
Uliczne wyścigi
Kiedyś w temacie królował Need For Speed dostający nowe odsłony co roku. Wraz ze spadkiem formy tej serii zaczęły pojawiać się dziury. Forza Horizon nie jest uliczna (w domyśle ulice miast), a częstotliwość nowych odsłon też spada. Brakuje więc jakiś alternatyw. Czasami pojawi się The Crew czy planowany na ten rok powrót Test Drive. Co jednak z typowo ulicznymi wyścigami, często pod osłoną nocy? Deficyt jest tak ogromny, że duże zainteresowanie wzbudza nawet polski Japanese Drift Master, który można określić jako budżetowy NFS. Kiedyś taki tytuł przeszedłby bez większego echa, a dzisiaj jest mocno wyczekiwany, bo na bezrybiu i rak ryba.
MOBA
Zacznijmy od drobnego wyjaśnienia. MOBA ma się dobrze jeśli spojrzymy na popularność League of Legends i DOTA 2. Te dwa hity gatunku ciągle wzbudzają ogromne zainteresowanie i niewiele wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Co jednak z całą resztą? Wydaje się, że duopol jest tak wyraźny, że na nowy tytuł nie ma kompletnie miejsca. Kilka lat temu wielu deweloperów próbowało swoich sił i niektórym nawet się udawało (np. Smite). Dzisiaj jednak, jeśli chodzi o nowe tytuły, mamy totalną pustynię. Nawet ciężko mi znaleźć coś co zostało zapowiedziane i czeka na premierę. Deweloperzy po prostu nie chcą iść w tym kierunku. Dosyć podobną sytuację (chociaż nie aż tak wyraźną) mamy z battle royal. Tam tort też został wyraźnie podzielony na kilka gier, a bariery wejścia są tak ogromne, że przebicie się jest wręcz niemożliwe. Nic więc dziwnego, że nikt nie próbuje.