Wielkie pieniądze tłem dla zmiany nazwy FIFY. W co pogrywa EA?

Mateusz Mucharzewski
2021/10/23 14:00
0
0

Elektronicy chcą dokonać wielkiej zmiany i zrezygnować w marki FIFA na rzecz nowej nazwy. Rewolucja napędzana chciwością czy potrzebą chwili?

Koniec FIFY, ale czego początek?

Electronic Arts oficjalnie ogłosiło, że rozważa zmianę nazwy gry. Oznajmił to Cam Weber, dyrektor generalny EA Sports. Z kilku powodów jest to niezwykle ciekawe. Przede wszystkim nowy znak towarowy już został zarejestrowany w Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii. Jest nim EA Sports F.C. W rozmowie z The New York Times o sprawie wypowiedział się wieloletni szef sportowej dywizji Elektroników, Peter Moore. Stwierdził on, że EA nigdy nie informowało o prowadzeniu takich rozmów, co samo w sobie jest ważnym sygnałem. Czy w takim razie zmiana nazwy to realny scenariusz? A może dotychczasowe działania to zasłona dymna i element negocjacji mający pokazać, że EA nie jest w sytuacji bez wyjścia?

Koniec FIFY, ale czego początek?, Wielkie pieniądze tłem dla zmiany nazwy FIFY. W co pogrywa EA?

Na ten moment trudno to ocenić. Na pewno strata licencji byłaby wielkim ciosem, zwłaszcza jeśli lukę zagospodaruje inna firma. Mówimy w końcu o synonimie cyfrowej piłki, tak samo jak dla wielu PlayStation to synonim konsoli, a buty Adidasa są powszechnie uważane za odpowiednik sneakersów. Z drugiej strony dużo boleśniejsza dla EA byłaby strata marki NFL (futbol amerykański) czy NBA. Te stanowią trzon całej gry i trudno sobie wyobrazić ich brak. Z FIFĄ jest o tyle inaczej, że cała produkcja to ponad 300 licencji, w tym od europejskiej federacji (UEFA) z jej Ligą Mistrzów na czele oraz FIFPro, największego na świecie związku piłkarzy. Ewentualna strata nie byłaby więc aż tak bolesna jak może się wydawać. Na pewno nie poskutkowałaby lawinową utratą licencji na wizerunki piłkarzy i logotypy klubów.

O tym jak zły wojuje z gorszym

Po czyjej stronie staną gracza? Electronic Arts nie należy do najbardziej lubianych firm. Regularnie zdobywa nawet nagrodę dla najgorszej spółki w Stanach Zjednoczonych. Graczy na pewno może irytować, że kolejne części serii zbyt mocno się nie zmieniają, a pełny wątpliwych etycznie lootboksów Ultimate Team w samym tylko 2020 roku przyniósł, według szacunków analityków, 1,2 mld dolarów. Z drugiej strony rywalem w tym sporze o ogromną kasę jest ktoś znacznie gorszy. FIFA uchodzi w środowisku piłkarskim za świątynię zła, która nie szanuje ani tradycji, ani zdrowia piłkarzy. Obecnie rozważa na przykład rozgrywanie Mistrzostw Świata co dwa lata. Do tego coraz większa liczba meczy spotyka się z ogromną falą krytyki ze strony piłkarzy, którzy uważają że federacja (UEFA również) nie szanuje ich zdrowia zmuszając do nadmiernego obciążenia. FIFA zamieszana jest też po uszy w afery korupcyjne, w dużym stopniu związane z przyszłorocznym mundialem w Katarze.

GramTV przedstawia:

O tym jak zły wojuje z gorszym, Wielkie pieniądze tłem dla zmiany nazwy FIFY. W co pogrywa EA?

Pozostałe federacje nie są lepsze. UEFA tak strzeże swoich pieniędzy, że wytoczyła najcięższe działa kiedy Florentino Perez, prezes Realu Madryt, ogłosił powstanie Superligi. W tym sporze po stronie „obrońców romantycznego futbolu” postawione zostało francuskie PSG napędzane petrodolarami katarskich szejków. Patologie mają miejsce nawet na drugim końcu globu, gdzie CONMEBOL (południowoamerykański odpowiednik UEFA) organizuje Copa America (mistrzostwa kontynentu) dosłownie kiedy ma taki kaprys lub potrzeby finansowe. W efekcie ostatnie cztery edycje odbyły się w ciągu jedynie 6 lat, z czego jedna poza kontynentem (w USA). Wszystko z powodu pieniędzy.

Według informacji The New York Times Electronic Arts decyzję o przedłużeniu umowy podejmie jeszcze w tym roku. Niedługo więc przekonamy się czy 2022 rok będzie czasem stopniowego przyzwyczajania graczy do nowej marki czy może jednak obie strony dogadają się. Dla fanów pewnie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Ba, każdy by na tym skorzystał. Wydaje się jednak, że obecne żądania finansowe FIFA są tak ogromne, że o porozumienie będzie ciężko. Około ćwierć miliarda rocznie to jednak mnóstwo pieniędzy, nawet dla wydawcy posiadającego tak dochodową grę. Możemy być więc pewni, że jeśli dojdzie do kolejnego porozumienia, Electronic Arts raczej na pewno nie zmieni swojej polityki na bardziej atrakcyjną dla graczy. Model w jakim funkcjonuje konkurencyjny eFootball PES nie wydaje się więc w tym przypadku realny.

Strona 2/2
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!