Czy newsem tygodnia jest ogłoszenie nowego Wiedźmina? Nie, zupełnie inne wiadomości z obozu Redów powinny zwrócić naszą uwagę.
Czy newsem tygodnia jest ogłoszenie nowego Wiedźmina? Nie, zupełnie inne wiadomości z obozu Redów powinny zwrócić naszą uwagę.
Mam drobny problem ze świętowaniem tego, że CD Projekt zapowiedział nowego Wiedźmina. Omówmy się, niczego nie zapowiedział. Wiemy tylko tyle, że gra powstaje. Dowiedzieliśmy się coś o niej? Nie. Nawet finalnego tytułu nie znamy. Możemy coś rzeźbić z opublikowanej grafiki i doszukiwać się tam Szkoły Rysia, Szkoły Kota czy Szkoły Sarenki Bambi. Więcej tam spekulacji fanów niż faktów. Dodajmy do tego szczegół, że dopiero pod koniec grudnia zeszłego roku CD Projekt rozpoczął negocjacje w sprawie wykorzystania Unreal Engine, które zakończyły się w tym tygodniu. Takich rzeczy nie robi się będąc rok czy dwa przed premierą gry AAA, a znacznie wcześniej. Nie ma więc na co się napalać. Tutaj zupełnie inne informacje mają znaczenie i wiele z nich na pewno skierowanych jest do inwestorów, którzy o pewnych rzeczach muszą wiedzieć nieco wcześniej.
Gra więc powstaje, żadna to nowość. Nikt nie powinien czuć się zaskoczony. Od dawna wiadomo, że celem CD Projektu jest równoległe rozwijanie dwóch IP – Wiedźmina i Cyberpunka. Samo ogłoszenie istnienia gry bez żadnych szczegółów też powinno nam wiele mówić. Przypomnijmy sobie, że swego czasu Marcin Iwiński z CD Projektu publicznie chwalił kampanię promocyjną Fallout 4. W tym przypadku chodziło o krótki czas od zapowiedzi do premiery – pierwszy pokaz na E3 i debiut pod koniec tego samego roku. Pojawiały się sugestie, że Redzi chcieliby to powtórzyć. Udało się to nawet z next gen patch do Cyberpunka 2077, który został wydany bez wcześniejszych ogłoszeń i potencjalnych opóźnień. Po co więc był powrót do ogłaszania gry kilka lat przed premierą? Skoro więc nie wiadomo o co chodzi to chodzi o….. No właśnie, o co?
Aby lepiej zrozumieć tę sytuację cofnijmy się niemalże równo o rok. Po katastrofie z Cyberpunkiem 2077 spółka publikuje nową strategię. Jednym z kluczowych jej elementów jest znaczne zwiększenie roli CTO, czyli dyrektora technologicznego i szefa produkcji. Zostaje nim Paweł Zawodny, jedna z największych legend polskiej branży. Przez lata był on prawą ręką Pawła Marchewki, prezesa Techlandu. To on w dużym stopniu budował potęgę wrocławskiego studia. Kilka lat temu zdecydował się jednak pójść na swoje i razem z grupą innych weteranów (głównie z Techlandu) założył Strange New Things. Zanim jednak doszło do zapowiedzi pierwszej gry zespół został kupiony przez CD Projekt. Był 2018 rok, a debiutancki projekt został zamieniony na multiplayerowego Cyberpunka. Gra finalnie została skasowana, ale i tak rola Pawła Zawodnego mocno wzrosła. W styczniu tego roku został nawet członkiem zarządu (razem z nim awans otrzymał Jeremiah Cohn), wcześniej zdominowanego przez kluczowych, wieloletnich pracowników CD Projektu.
Fragment opublikowanej rok temu strategii Grupy CD Projekt
O tym, że ważnym źródłem problemów Cyberpunka 2077 była technologia wiemy od dawna. Nic więc dziwnego, że w nowej strategii znacząco zwiększono rolę osoby odpowiedzialnej za ten obszar. Jednocześnie mówimy o kimś, kto z jednej strony ma duże doświadczenie w pracy na własnym silniku (Techland korzysta z autorskiego Chrome Engine), a drugiej nie był w żaden sposób związany z REDengine. Nie mam na to żadnych dowodów, ale myślę że jeśli ktoś mógł lobbować na rzecz odejścia od własnego silnika, był to właśnie aktualny CTO. Czasami w takich kwestiach potrzeba kogoś z zewnątrz, kto dzięki mocnej pozycji przepchnie tak radykalne zmiany. Tym bardziej, że w aktualnej strategii REDengine miał pełnić istotną rolę. Jak widać, okazało się że jej realizacja nie jest możliwa z takim bagażem technologicznym.
Ważnym elementem zeszłorocznej strategii jest też skrócenie okresu od zapowiedzi do premiery. Dokładnie to samo o czym mówił kiedyś Marcin Iwiński i o czym wspominałem wyżej. Dlaczego więc teraz CD Projekt tak śpieszy się z ogłoszeniem kolejnego tytułu AAA? Naprawdę wierzymy, że nowy Wiedźmin jest na tak zaawansowanym stadium prac, że premiera może się odbyć nawet w przyszłym roku? Mam co do tego pewne wątpliwości. Myślę, że trzeba tutaj spojrzeć na inne czynniki. Studio jedynie poinformowało, że coś powstaje. Można więc uznać, że formalna zapowiedź dopiero będzie mieć miejsce. Niewykluczone, że celem jest zachęcenie potencjalnych pracowników do aplikowania do CD Projektu RED. Perspektywa pracy nad nowym Wiedźminem może być dla wielu kusząca. Pomocne może być też ogłoszenie związane z Unreal Engine. Dużo łatwiej znaleźć na rynku pracy osoby z doświadczeniem z tą technologią. Własny silnik to też konieczność każdorazowego wdrażania pracowników, którym znajomość tej technologii już nigdzie się nie przyda. Nie wykluczam więc, że ogłoszenie istnienia nowej wiedźmińskiej sagi związane jest z przyspieszeniem rekrutacji. Dla graczy przecież tak lakoniczny komunikat nie ma większej wartości.
Nowy silnik to też szereg innych korzyści. Na rynku od dawna widać odejście od własnych technologii. Coraz mniej zespołów korzysta z autorskich rozwiązań, a ci którzy ciągle to robią często cierpią na liczne problemy. Na takie rzeczy mogą sobie pozwolić najwięksi wydawcy z ogromnymi zasobami programistów i inżynierów dbających o rozwój silnika. Może to robić Electronic Arts (chociaż nie bez niekiedy negatywnych konsekwencji). Przy liczbie ich gier umowy z Epic Games generowałyby ogromne koszty. Przy skali działalności CD Projektu RED wydaje się, że tak silny technologiczny partner jest bardziej opłacalny i pozwoli rozwiązać wiele problemów. Oczywiście engine i tak trzeba będzie nieco dopasować do potrzeb studia, ale mimo wszystko oszczędza się mnóstwo pracy.
Unreal Engine pozwoli też przyspieszyć wiele procesów. To gotowa i sprawdzona technologia, na której od razu można pracować. No właśnie, sprawdzona. Wiemy jakie problemy miał Cyberpunk 2077 i być może współpraca z Epic Games ma uchronić Redów przed powtórką z rozrywki. Jasne, własny silnik dobrze brzmi i pozwala wiele zaoszczędzić na dużych opłatach licencyjnych. Mimo wszystko finalnie powinno się to studiu opłacić. Licencja może kosztować sporo, ale z drugiej strony to i tak dużo mniej niż koszty wydana zepsutego produktu. Zakładam oczywiście, że ta decyzja musiała być trudna, ale to chyba dobrze, że ktoś wreszcie ją podjął.
Czy w takim razie najnowsze ogłoszenia to sygnał, że decydenci w CD Projekcie wyciągnęli wnioski? Tego oczywiście na 100% nie wiemy, bo mnóstwo kluczowych informacji jest utajnionych. Mimo to wydaje mi się, że wszystko składa się w spójną całość. Szkoda tylko, że moment weryfikacji pewnie nie nastąpi zbyt szybko. Mam jednak nadzieję, że jak już zobaczymy nowego Wiedźmina na Unreal Engine 5, docenimy ruch CD Projektu.
W ramach epilogu warto jeszcze wspomnieć, że CD Projekt jeszcze nie wyrzucił do kosza swojego silnika. Nadal poprawiany jest Cyberpunk 2077, który otrzyma też przynajmniej jeden duży dodatek. Przy okazji ogłoszenia nowego Wiedźmina studio potwierdziło, że coś takiego istnieje. Nie zapominajmy też o singlowej grze opartej na Gwincie, która ma trafić do sprzedaży w tym roku. Zapowiada się dosyć intensywny rok dla CD Projektu.