Kolejna gra o polowaniu na potwory? Toż to odgrzewany kotlet! No… Niezupełnie. Już tłumaczę, dlaczego.
Doskonale pamiętam, jak zaledwie rok po premierze gry Monster Hunter: World od Capcomu zdecydowałem się dać jej szansę z czystej ciekawości – jako ktoś, kto z tego typu produkcjami nie miał nigdy wcześniej do czynienia, a przynajmniej nie bezpośrednio. Kiedy natomiast spojrzę dziś na swój profil na Steamie i sprawdzę, w jakich grach spędziłem najwięcej czasu (pomińmy prawie półtora tysiąca godzin w Path of Exile), Monster Hunter: World znajduje się na 5. miejscu z wynikiem 120,3 godzin.
Wild Hearts praktycznie od samego początku musiało liczyć się z tym, iż spora część społeczności graczy przylepiła grze łatkę z napisem: klon Monster Huntera. Sam zresztą obawiałem się przez jakiś czas, że produkcja studia Omega Force będzie właśnie tym – i, o zgrozo, niczym więcej.
GramTV przedstawia:
I choć dziś wiemy już, że tytuł szczególnie mocno oberwał od graczy pecetowych za słaby stan techniczny, w tym pozostawiającą naprawdę wiele do życzenia optymalizację, ja muszę się z tym nie zgodzić. Trochę mi zajęło, żeby zapoznać się z większością zawartości, którą gra ma do zaoferowania, ale ostatecznie jestem gotów odpowiedzieć na pytanie: czy w ogóle warto?
Redaktor serwisu Gram.pl od lipca 2019 roku i student groznawstwa. Na co dzień zajmuję się newsami, ale czasem napiszę coś dłuższego. Jestem absolutnie uzależniony od kawy, muzyki i dobrych RPG-ów!
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!