Jest wydawca, z którym wyjątkowo nie po drodze polskim producentom gier. Poznajcie historię o tym, jak Take-Two Interactive wpakowało krajowych twórców w tarapaty.
Trudne krakowskie interesy Private Division
Na koniec została nam najświeższa sytuacja. W maju Take-Two Interactive jednostronnie wypowiedziało umowę wydawniczą innej krakowskiej ekipie, czyli One More Level. Twórcy Ghostrunnera pracowali dla Private Division nad projektem Cyber Slash. Co ciekawe to już drugi wydawca, z których pożegnano się. Pierwszym jest pogrążone w problemach finansowych All in! Games. W przypadku Private Division nic nie wskazywało na rozstanie, bo nieco wcześniej studio pozytywnie przeszło znaczący milestone. W kwestii finansowych niestety ten przypadek bliższy jest Project Dagger of People Can Fly niż Project C od Bloober Team. One More Level nie ma funduszy na samodzielne dokończenie gry. Powodem jest chociażby niższa od jedynki sprzedaż Ghostrunner 2. Nic więc dziwnego, że po rozwiązaniu umowy ogłoszono tzw. przegląd opcji strategicznych, a więc mrożące krew w żyłach giełdowych inwestorów hasło. Kryje się pod nim praca nad zbudowaniem nowej strategii, ale najczęściej w wyniku sporych problemów.
Grafika koncepcyjna z Cyber Slash
W przypadku One More Level mamy nieco świeżych informacji. Spółka ogłosiła, że samodzielnie wyda Cyber Slash. Będzie to gra akcji z elementami soulslike w alternatywnej wersji XIX wieku. Premiera w 2026 roku. W planach jest jeszcze drugi projekt (Swift z premierą w 2028 roku) oraz raczkujący trzeci. Jak to ma się udać bez wydawcy? Na ten moment zarząd nie przedstawia gotowych rozwiązań. Wiemy, że przychody z dotychczas stworzonych gier ma uzupełnić finansowanie długiem lub emisją akcji. Akcjonariusze mają dopiero otrzymać szczegółowy plan. Nie zdziwię się jednak jeśli One More Level w pewnym momencie ogłosi nową umowę wydawniczą. Self publishing na pewno będzie długookresowo bardzo korzystny, ale też wymaga nakładów finansowych i podnosi ryzyko. W każdym razie jeśli ktoś myślał, że po dwóch częściach Ghostrunnera deweloper ma komfortową sytuacją, niestety jest w błędzie.
Lekcja z tego tekstu to nie tylko fakt, że współpraca z Take-Two Interactive jest niezwykle trudna. Odnoszę wrażenie, że żaden inny wydawca tak nie kasuje projektów jak ten. To ważne, ale nie najważniejsze. Kluczowe jest pokazanie jak szalenie trudne jest prowadzenie biznesu w branży gier wideo. Romantyczna wizja artystów tworzących pod natchnieniem cyfrowe dzieła jest atrakcyjna, ale w większości przypadków nieprawdziwa. Gamedev to ogromne ryzyko, wielkie koszty i niepewność nawet co do już podpisanych umów wydawniczych. Zwłaszcza teraz, w czasach ogromnego kryzysu branży. To wszystko oczywiście wpływa na to jakie gry się tworzy. To nie tylko kwestia wizji artystycznej, a coraz mocniej kalkulacji biznesowej.
GramTV przedstawia:
Dzisiaj można powiedzieć, że na rozstaniu z Take-Two Interactive najgorszej wyszło People Can Fly, które musiało skasować dotychczasową pracę. Do kosza poszedł też Project Red, mniejszy tytuł realizowany w międzyczasie. Bloober Team jest w zupełnie innej sytuacji i może nawet źle na tym nie wyjdzie. Pod warunkiem oczywiście, że Project C będzie hitem. Wtedy brak wydawcy sprawi, że krakowscy mistrzowie horroru zachowają u siebie całe zyski. One More Level z kolei będzie musiało przejść przez pewne perturbacje. Analogicznie postawienie na self-publishing może okazać się strzałem w dziesiątkę. Przykład 11 bit studios pokazuje, że brak wydawcy może być bardzo korzystny. Tyle, że twórcy Frostpunka mają za sobą bardzo dochodowe gry, które finansują rozwój. One More Level będzie jeszcze musiało zatroszczyć się o kasę na koncie.
Czy te trzy historie spowodują, że Take-Two Interactive na dłużej zniknie z polskiego rynku? Nie sądzę. Biznes to biznes i jeśli nadarzy się dobra okazja, nikt nie będzie zawracać sobie głowy historią. Z drugiej strony nie tak dawno temu regularnie w naszym kraju umowy podpisywało włoskie 505 Games, a później wiele z nich zostało rozwiązanych (Chornobyl Liquidators, Signum Temporis). Trudno więc powiedzieć co z tego wyjdzie. Zwłaszcza teraz, w środku branżowego kryzysu.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!