Zapomniane hity, czyli najbardziej niedocenione gry - ranking TOP 10

Mateusz Mucharzewski
2023/03/04 11:00

Chyba nic tak nie boli twórcę jak stworzenie niedocenionego dzieła. Niby wszystko było dobre, a jednak nagrody nie ma.

Ryse: Son of Rome

Kolejna ofiara polityki Dona Mattricka. Ryse było początkowo planowane jako produkcje wyłącznie na Kinecta. W porę jednak Microsoft zmienił zdanie i zrobił z tego tytuł startowy na Xbox One. Gra zachwycała przede wszystkim grafiką, czyli tym, czego można było się spodziewać po studiu Crytek. Na naprawdę fajnym poziomie była też historia. Niestety Ryse: Son of Rome trafiło na bardzo zły wizerunkowo czas dla Xboksa. Odniosłem wtedy wrażenie, że każda gra na wyłączność z definicji była gorzej oceniana. Jedną z największych ofiar było właśnie Ryse, którego najmocniej oberwało za liniową rozgrywkę. Czego jednak oczekiwać od tego typu rozgrywki? Myślę, że Crytek ze swoją produkcją zasługiwał na dużo, dużo więcej.

Concrete Genie

Z obozu Microsoftu przenosimy się do Sony, które również może “pochwalić się” jakimiś mocno niedocenionymi grami. Mi zdecydowanie najbardziej do tego określenia pasuje Concrete Genie. Przygotowana przez należące do producenta PlayStation studio PixelOpus gra to nieco mniejsze w skali action adventure, ale na poziomie wykonania adekwatnym do oczekiwań po japońskiej korporacji. Jej siłą jest piękna oprawa graficzna, ciekawa, pełna emocji opowieść i sporo świeżych mechanik. Nie jest to może alternatywa dla The Last of Us, ale na pewno coś, przy czym mało kto będzie się nudzić. Niestety Concrete Genie nieco zabrakło promocji i gra przeszła bez większego echa. Szkoda, bo to fantastyczna produkcja.

Max Payne 3

Jedna z najbardziej niespodziewanych porażek finansowych. Znane z najwyższej jakości i sukcesów komercyjnych Rockstar Games odkurzyło kultowe Max Payne. Mimo początkowych wątpliwości (odejście od klimatu mroźnego Nowego Jorku) gra okazała się fantastyczną i pełną emocji przygodą. Do tego całość zrealizowano z najwyższym pietyzmem, dzięki czemu nawet dzisiaj Max Payne 3 prezentuje bardzo wysoki poziom w kwestii grafiki, efektów czy animacji. Coś jednak sprawiło, że wielka gra zaliczyła bardzo słaby start. Rockstar Games publikował wyniki sprzedaży gorsze nawet niż w przypadku L.A. Noire, które również zawiodło oczekiwania. W efekcie zamknięte zostało odpowiedzialne za projekt studio w Vancouver, a marka na lata trafiła do szuflady. Mam nadzieję, że szykowany przez Remedy remake da jej nowe życie.

The Order: 1886

Kolejna (i nie ostatnia!) produkcja od Sony. Tym razem problemem okazało się połączenie wielkich oczekiwań z finalnym produktem, któremu zaszkodziła w sumie chyba tylko jedna rzecz. Zacznijmy jednak od początku. The Order: 1886 kilkoma elementami zachwyciło - wiktoriańskim klimatem oraz wspaniałą jak na tamten czas oprawą graficzną. To był bardzo kompetentny shooter z oryginalnym pomysłem na siebie. Niestety wiele osób doczepiło się dosyć liniowej rozgrywki (powtórka z Ryse: Sone of Rome?). Prawdę mówiąc grając w produkcję Ready at Dawn byłem bardzo zaskoczony dlaczego recenzenci tak bardzo doczepili się tego level design. Czy to aż taki problem, aby przysłonić liczne zalety gry? Myślę, że nie. Niestety The Order: 1886 nie miało dobrej prasy, przez co kiepsko się sprzedało, a deweloper zamiast przygotować kontynuację poszedł w stronę VR.

GramTV przedstawia:

Komentarze
12
Hagan
Gramowicz
07/03/2023 14:40

Ja dodałbym dwie części Tom Clancy's Hawx. Po świetnych taktycznych FPS-ach akcja gier sygnowanych nazwiskiem mistrza political-fiction przeniosła się w przestworza. Co z tego skoro PC-towcy narzekali na znikomy realizm (a to był UPROSZCZONY symulator) a konsolowcy mieli swoje Ace Combat. A mnie grało się świetnie.

Renchar
Gramowicz
06/03/2023 13:12
dariuszp napisał:

​ Swego czasu Cliff Bleszinski, gość od Epic Games zrobił strzelankę Law Breakers która była deczko jak Overwatch tylko właśnie z takim durnym lataniem po ścianach i fruwaniem przez mapę. I byś pomyślał - człowiek od UT robi arena shooter z bohaterami? To musi się udać prawda?

No i się nie udało. Cały projekt upadł. Dlaczego? Właśnie z tego samego powodu co Titanfall. Zbyt duży chaos. Nie pomagało też że w przeciwieństwie do Overwatch, herosi wyglądali bardzo podobnie do siebie więc często nie wiedziałeś czym dostałeś jak już dostałeś.

Wbrew pozorom, taka gra jak Call of Duty z niskim czasem zabicia musi mieć jakąs strukturę która sprawi że przynajmniej masz jakąś szansę w walce z przeciwnikiem. Jeżeli zbyt często obrywasz w plecy i nie masz szans na odpowiedź to po prostu przestaniesz grać.

To był czas gdzie każdy chciał zrobić swoją grę arenową i battle royale gdzie królował właśnie Overwatch , Frontnite, Pubg. Nie było miejsca na jakieś arenki jak LawBreakers podobnie zdechło Battleborn który oferował więcej trybów rozgrywki niż Overwatch i upadł. Quake Champions tez już praktycznie nikt w multi to nie gra ciągle są te same osoby. Czemu Epik porzucił Paragona bo na dzieciakach zarobi więcej na frontajcie niż na moba gdzie walczy 5v5 przeciwników. Nie mają szansy bo pobić LoLa czy Paladyns. Chodzenie po ścianach to nie problem po prostu zwykłe multi się obecnie nie sprzedaje.  

No i jak wspomniałem Multi w takim Titanfall 2 dalej dobrze przędzie i jeszcze nie umarło. Po prostu ta gra nigdy nie pobije takiego Coda i Battlefielda choć ten akurat ostatnio daje ciała przy ostatnich odsłonach.

dariuszp
Gramowicz
06/03/2023 09:14
Renchar napisał:

Tu się nie zgodzę bieganie po ścianach było jedną z lepszych mechanik. Fani Unreal tournamenta 2004 byli zachwyceni .Dzięki temu po ogarnięciu można było atakować ludzi w różnych miejscach i w razie czego uciec z krytycznych sytuacji. Jak masz dobrą kartę dźwiękową i słuchawki konkretne to dokładnie słychać w którym miejscu znajdował się przeciwnik. Nieogar mieli tylko ci co się wychowali na tych bezpłciowych kamperskich grach jak CofD gdzie ludzi zabija się w 1-2s.

Większość ludzi odcięło się od multi bo na siłę były tam wprowadzone boty. No i cię zaskoczę po kilku latach od premiery dalej znajdziesz mnóstwo ludzi tyrajacych na multi.  Gra sieciowa dalej tam ostro żyje.

Wg mnie mylisz 2 tematy.

  1. 1. Tak, biegania po ścianach było i jest fajne. Do tego stopnia że nawet Call of Duty spróbowało dodać ten feature w jednej czy dwóch odsłonach. Tutaj raczej większość się zgadza.
  2. Co wcale nie oznacza że to było dobre bo nagle dużo więcej śmierci wyglądało jak "bullshit" bo po prostu dostałeś w plecy z dachu albo coś i nie miałeś szans ani tego zobaczyć ani przewidzieć. To po prostu generuje zbyt duży chaos.

​ Swego czasu Cliff Bleszinski, gość od Epic Games zrobił strzelankę Law Breakers która była deczko jak Overwatch tylko właśnie z takim durnym lataniem po ścianach i fruwaniem przez mapę. I byś pomyślał - człowiek od UT robi arena shooter z bohaterami? To musi się udać prawda?

No i się nie udało. Cały projekt upadł. Dlaczego? Właśnie z tego samego powodu co Titanfall. Zbyt duży chaos. Nie pomagało też że w przeciwieństwie do Overwatch, herosi wyglądali bardzo podobnie do siebie więc często nie wiedziałeś czym dostałeś jak już dostałeś.

Wbrew pozorom, taka gra jak Call of Duty z niskim czasem zabicia musi mieć jakąs strukturę która sprawi że przynajmniej masz jakąś szansę w walce z przeciwnikiem. Jeżeli zbyt często obrywasz w plecy i nie masz szans na odpowiedź to po prostu przestaniesz grać.




Trwa Wczytywanie