Dywidendy polskich spółek gamingowych w 2022 roku – 355 mln złotych
Boombit nie jest jedyną spółką, która w tym roku wypłaciła debiutancką dywidendę. Najbardziej pozytywnie zaskoczyło Creepy Jar, który dzięki niesłabnącej popularności Green Hell zaliczyło kolejny udany rok. Zarząd zdecydował więc o tym, aby przekazać akcjonariuszom 14,6 mln złotych. Kolejnym debiutantem jest Big Cheese Studio, jedno z najbardziej dochodowych studiów z grupy PlayWay (twórcy Cooking Simulator). Spółka przekazała akcjonariuszom ponad 8 mln zł. Znacznie mniejszą kwotę (816 tysięcy złotych) wypłaciło z kolei Forever Entertainment. Na decyzję na pewno wpłynęła udana tegoroczna premiera House of the Dead Remake, która znacząco poprawiła kondycję finansową spółki. Z kolei Movie Games po roku w którym wydało Gas Station Simulator i Lust from Beyond, wypłaciło 2,5 mln złotych. Dla spółki była to druga dywidenda - pierwsza miała miejsce w 2020 roku i wynosiła raptem 800 tysięcy złotych.
Warto też pamiętać, że kilka spółek ma politykę dywidendową zakładającą regularne wypłaty części zysku. Przykładowo PCF Group chce co roku oddawać 10-20% zysków. Te w 2021 roku były rekordowe, mimo braku dodatkowych tantiem z zysków ze sprzedaży Outriders. Dobre wyniki zapewniła produkcja dwóch dużych gier - dla Square Enix oraz Take-Two Interactive. Dywidenda wyniosła finalnie 8,1 mln złotych (5,6 mln zł przed rokiem). Klasycznie zyskiem podzieliło się też Ultimate Games. W tym jednak przypadku mówimy o spadku z 10,4 mln zł w rekordowym 2021 roku do 7,8 mln złotych w bieżącym. Nie zapominajmy też o Games Operators (Rustler, 112 Operator). Spółka wypłaciła 2,3 mln zł w porównaniu do 1,8 mln zł rok wcześniej.
Zyski akcjonariuszy stratą graczy?
Jeśli więc wyciągniemy z zestawienia nieco zaburzający obraz rzeczywistości CD Projekt, wyjdzie nam wzrost wypłaconych pieniędzy z 175 mln zł do 246 mln zł. Poprawiła się też stopa dywidendy. W zeszłym roku średnio było to 2,78%, a teraz jest to 4,76%. Pamiętajmy jednak, że w dużym stopniu wynika to ze znaczącego spadku cen akcji polskich producentów gier w wyniku trwającej około 2 lata bessy. Inna sprawa, że cała krajowa branża wcale nie zaliczyła jakiś szczególnych wzrostów w 2021 roku względem 2020 roku (więcej o tym w oddzielnym tekście, który pojawi się już niedługo). Większa kwota dywidend to głównie poprawa na PlayWay oraz pierwsza wypłata od Creepy Jar i Boombit. Trudno więc jednoznacznie powiedzieć, że jest lepiej. Nie można też napisać, aby sytuacja jakoś się pogorszyła.
Część graczy może zapytać jakie są konsekwencje tego, że spółki wypłacają akcjonariuszom duże pieniądze. To, że kilka “grubych ryb” mocno się wzbogaci nie jest wielkim zaskoczeniem. Dla przykładu Sebastian Wojciechowski, prezes PCF Group posiada niespełna 50% udziałów w spółce, a więc otrzyma połowę liczącej 8,1 mln zł dywidendy. Trzej założyciele Creepy Jar otrzymają z kolei 4,8 mln zł brutto. To i tak niewiele w porównaniu do Krzysztofa Kostowskiego, który otrzyma 41% z liczącej aż 126 mln zł dywidendy od PlayWay. Taki już przywilej głównych akcjonariuszy.
No i co z tą perspektywą graczy? Nie lepiej było zainwestować te pieniądze w nowe gry lub dofinansować bieżące projekty? Zacznijmy do tego, że dywidendy wypłacają zazwyczaj te firmy, które nie tylko siedzą na gotówce, ale i mają dobre perspektywy. Creepy Jar ma duże rezerwy, a sprzedaż Green Hell ciągle generuje zyski pozwalające bez problemu finansować produkcję nowej gry o tytule Chimera. Ultimate Games czy PlayWay wypłacają większość zysku, ale przy ich modelu biznesowym i tak sytuacja jest bardzo bezpieczna. Dla CD Projektu wydane w tym roku 100 mln zł to niewielka część rezerw, które udało się zgromadzić przez ostatnie kilka lat. People Can Fly z kolei dwa duże projekty finansuje pieniędzmi wydawców, a zatrzymane zyski z lat ubiegłych i pieniądze z giełdowego debiutu w zupełności wystarczają na produkcję własnych tytułów AA oraz akwizycje.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!