Aby nie było wątpliwości przyznam się od razu: jestem graczem staroszkolnym, czyli mówiąc wprost zgredem. Swoją przygodę z grami komputerowymi zaczynałem od ZX Spectrum i Comodore, a nawet jeszcze wcześniej. O ile sobie dobrze przypominam, moją pierwszą platformą był radziecki Wilk i Zając, w którym łapało się coraz szybciej spadające jajka. Gdzieś po drodze były jeszcze automaty do gier, a później olśniewająca kolorową grafiką Amiga. W końcu nadszedł czas i dostałem swój pierwszy prawdziwy komputer – dumny PC XT. Od niego zaczęła się moja prawdziwa przygoda z grami i bez przerwy ciągnie się do dziś. Można zatem powiedzieć, że upłynęło mi na nich większość życia.
Pełen tekst znajdziecie tutaj