Dziś proponujemy wieczór prozy rosyjskiej. Każdy, kto czyta sporo fantastyki, doskonale zdaje sobie sprawę, że za wschodnią granicą powstawały i nadal powstają książki ciekawe, oryginalne i bliskie naszej słowiańskiej duszy. Jeśli zaś ktoś nie miał jeszcze okazji się o tym przekonać, niech sięgnie po dwie recenzowane przez Trashkę pozycje...
Kir Bułyczow – „Pieriestrojka w Wielkim Guslarze”
Wielki Guslar to nazwa, która raczej nie powinna brzmieć obco w uszach miłośników i miłośniczek fantastyki. Codzienne perypetie mieszkańców owego miasta, a szczególnie tych zameldowanych w domu przy ulicy Puszkina nr.16, w każdym innym miejscu zostałyby uznane za co najmniej niezwykłe przypadki. Tymczasem tutaj inwazja kosmitów czy kolejny, mający uszczęśliwić ludzkość, epokowy wynalazek profesora Lwa Christoforowicza Minca (który dziwnym trafem wciąż nie może dostać Nagrody Nobla) to przysłowiowy dzień jak co dzień.
Wielu z nas zapewne pamięta wrażenia z niecierpliwego wertowania czarnych zeszytów serii wydawnictwa Iskry w poszukiwaniu nowych przygód bohaterów Kira Bułyczowa. Od tamtego czasu utwory rozgrywające się w scenerii Wielkiego Guslaru pojawiały się w rozmaitych zbiorach czy osobnych wydaniach.
Pełen tekst znajdziecie tutaj
Siergiej Łukjanienko – „Patrol Zmroku”
Nocny Patrol i Dzienny Patrol, krucha równowaga pomiędzy Światłem a Ciemnością, zawiłe uczucia i ciężki, duszący, rosyjski klimat... Wszystko to pamiętamy, jeśli nie z lektury książek Siergieja Łukjanienki, to z ich cieszących się ogromnym powodzeniem ekranizacji (pomimo niezbyt szczęśliwego, zaburzającego znaczenie, przemianowania „patrolu” na „straż”). Filmy według scenariusza Łukjanienki i w reżyserii Timura Biekmambietowa, choć nader swobodnie traktujące wątki z opowieści tego pierwszego, pokazały, że Rosjanie potrafią stworzyć fantastykę, wizualnie zaganiającą w kąt hollywoodzkie produkcje. A przy okazji zaostrzyły apetyty odbiorców na literackie oryginały.
Pełen tekst znajdziecie tutaj