Jason Della Rocca jest pracownikiem organizacji IGDA, stowarzyszenia zrzeszającego developerów gier z całego świata. Naturalnym jest więc, że jego poglądy na temat wpływu gier na psychikę młodych ludzi są sprzeczne z teoriami Jacka Thompsona. Ostatnie wydarzenia na Virginia Tech dały impuls panu "gry-to-złooo" do wyzwania przedstawicieli branży elektronicznej rozrywki do pojedynku na argumenty podczas debaty na jednej z wyższych uczelni. Oto maile jakie wymienili panowie (zostały opublikowane na blogu Della Rocci) :
Jason Della Rocca (JSD):
Witaj Jack,
Miło jest czytać te wszystkie Twoje wypowiedzi.
Muszę przyznać, że bycie nazwanym osłem (świadomie) i idiotą w wiadomościach na antenie krajowej telewizji jest dla mnie czymś zupełnie nowym.
Jestem zaintrygowany Twoim wyzwaniem do debaty. Czy możesz podać jakieś szczegóły tego przedsięwzięcia?
Jack Thompson (JT):
Jasne, Ty się zgadzasz, a potem wszystko załatwia agent. Miło być opisanym jako osoba ścigająca karetki pogotowia. Przez ostatnich 8 lat starałem się zapobiec tragediom do których wzywane są te ambulanse. Możesz mnie przeprosić za to na naszej pierwszej debacie. Zgadzasz się czy nie?
JSD:
Agent? Jak to działa? Przepraszam, ale nie jestem obeznany w tych sprawach. Dotąd tylko prowadziłem wykłady na branżowych konferencjach i wszystkim zajmowałem się sam.
Co do przeprosin, zostawmy to na debatę. :)
JT:
Czyli zgadzasz się? Jeśli tak, to mogę załatwić agenta i zobaczymy co uda nam się zdziałać. Odpowiedz. Dzięki.
JSD:
Chciałbym najpierw dowiedzieć się na co się zgadzam.
JT:
Najpierw zgadzasz się na spotkanie. Potem bierzemy agenta, który załatwia nam odpowiednie miejsce na jednym lub kilku kampusach i dostajemy zapłatę za przeprowadzone debaty. Negocjujemy zarówno miejsce spotkania jak i wynagrodzenie.
Oczywiście, obaj musimy wyrazić chęć wzięcia udziału w debacie. Bez Twojej zgody nie mogę rozpocząć rozmów z władzami uczelni, na których mielibyśmy się spotkać.
JSD:
Dzięki za te informacje.
Nie sądziłem, że to będzie się wiązało z zapłatą. Kto to finansuje? Zgaduję, że będzie to przychód z wejściówek?
Aha, mieszkam w Montrealu, w Kanadzie. czy moje koszty podróży zostaną pokryte? Może przyjedziesz do Montrealu?
JT:
Uczelniane organizacje regularnie pobierają składki od studentów i z nich pokrywają wszystkie koszty. Za każde spotkanie możemy spodziewać się około 3000 dolarów. Nie robię tego, tak jak i Ty, z powodu pieniędzy, ale tak to działa.
JSD:
Wow, nieźle jak na wieczorna debatę. Jednak czułbym się źle biorąc za to pieniądze.
Gdybyś mógł przyjechać do Montrealu, mógłbym załatwić miejsce w Dawson College. Oczywiście nie pobieralibyśmy żadnych opłat za wejście.
JT:
Nie mogę sobie pozwolić na taki darmowy wypad do Montrealu, bo wiąże się to z zostawieniem na jakiś czas rodziny. Przykro mi, ale muszę opłacać rachunki.
JSD:
Dobrze, rozumiem.
JT:
Pieniądze są złe, ale gry trenujące morderców już nie?
Więc Twoja odpowiedź brzmi "nie", szkoda.
JSD:
Hmm, wciąż myślę nad tym.
Nadal nie jestem przekonany co do brania za to pieniędzy.
JT:
Nie chcesz, żeby płacono Ci za Twój czas, a dostajesz pieniądze od przemysłu którego bronisz i który sprzedaje dzieciom gry dla dorosłych?
Ubaw po pachy. Panie Thompson, koszty podróży - ok, ale jeszcze na tym zarabiać? Przecież robi to pan dla tych małych, niewinnych dzieci, na które czai się wielki zły przemysł brutalnych gier, czyż nie?