Prezes „dywizji” giganta z Redmond o nazwie Rozrywka i Urządzenia, Robbie Bach, udzielił obszernego wywiadu dziennikowi San Francisco Chronicle. Jego posada oznacza, że zajmuje się wszystkim, co związane z Xboksem 360, odtwarzaczem Zune, oprogramowaniem dla urządzeń przenośnych i projektami telewizyjnymi. Ten oddział na razie przynosi straty, ale w niedługim czasie ma się to zmienić – według Robbiego, zyski są tuż za rogiem. A dokładniej w nowym roku fiskalnym, który zaczyna się w lipcu. MS przewiduje, że w jego podsumowaniu ten oddział powinien być już na plusie.
Jednak nigdy nie będą to takie zyski, jakie przynoszą marki Windows i Office – Robert potwierdza, że to nie ta liga – „Dynamika biznesu w tych przypadkach faktycznie znacznie się różni. Te marki są świetnym biznesem z punktu widzenia przychodów. Ale gdybyśmy chcieli udzielać się tylko w takich gałęziach rynkowych, Microsoft byłby znacznie mniejszą firmą” – powiedział.
„Jest kilka przypadków, w których jesteśmy liderami, i kilka, w których staramy sie o to miano. Lubię pracować wiedząc, że istnieje taki miks. Przez cztery lata podążaliśmy za Sony, i to było interesujące wyzwanie, dobra rywalizacja. Teraz, z Xboksem 360, wysuwamy sie na prowadzenie – to tak samo ekscytujące. W biznesie muzycznym prowadzimy agresywną walkę z Apple, z której również jestem zadowolony. To świetna firma i naprawdę godny przeciwnik” – tak Bach opisał obecną sytuację na swoim podwórku. Od siebie dodamy, że odtwarzacz Zune jest na rynku od dziewięciu miesięcy i sprzedał się na razie w ilości 1 miliona egzemplarzy, co nie jest może liczbą, którą można by się chwalić (szczególnie w porównaniu do 100 milionów sprzedanych iPodów), ale nie jest też całkowitą porażką. Na tym rynku przed MS jeszcze długa droga do sukcesu.
W temacie konsol Robbie stwierdził również, że konsola Wii w żaden sposób nie zmieniła spojrzenia Microsoftu na tak zwane „casual gaming”, czyli „gry dla zwykłych ludzi”. Przyznał, że Nintendo wykonało świetny produkt, który przyciąga nowe osoby do świata gier wideo i zapowiedział, że jego firma nie ma zamiaru się bezczynnie przyglądać, tylko zareaguje. Natomiast jeśli chodzi o Sony, to jego wypowiedź była następująca:
„Sony zmaga się teraz z kilkoma ważnymi wyzwaniami. Ciężka kwestią jest dla nich różnica w cenie pomiędzy konsolami (...). Uważam, że brakuje im „siły przebicia”. No i z jednej strony mają Nintendo, które konkuruje z nimi na rynku low-end, a z drugiej nas – silnego rywala na rynku sprzętu dla prawdziwych graczy”. Poza tym, jeśli spojrzeć na rynek od strony terytorialnej, i tak Bach nie widzi przyszłości twórców PlayStation w różowych barwach – w Japonii króluje Nintendo, w Ameryce i Europie Xbox 360 również daje im się we znaki.
Czym byłby biznes gier wideo bez takich wypowiedzi przedstawicieli różnych stron? Na pewno spokojniejszym miejscem, ale na tym również polega PR i tego się już nie zmieni. Poza tym, kiedy pracownicy jednej firmy mówią o konkurencji z sensem i opierając się w miarę możliwości na faktach – a tak jest w tym przypadku – wszystko jest w jak najlepszym porządku.