Nascar

Zaix
2007/10/02 16:28

„Amerykański dziwny sen”

„Amerykański dziwny sen”

 „Amerykański dziwny sen”, Nascar

Czyż ludzie mieszkający w Ameryce nie są dziwni? Objadają się straszną ilością jedzenia z barów szybkiej – a przy tym i średniej jakości – obsługi, jeżdżą ogromnymi wozami, palącymi na każde przejechane sto kilometrów dziesiątki wręcz litrów benzyny i pasjonują się futbolem amerykańskim, w którym tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi oraz Nascarem, czyli inaczej w dużym uproszczeniu mówiąc: wyścigami samochodów po trasie o kształcie mniej lub bardziej przypominającym owal.

Gdyby się jednak dłużej zastanowić, można dojść do wniosku, że skoro tam właśnie te śmieszne „kółkowe” wyścigi są popularne, to może coś w nich jest? Coś co sprawia, że Nascar jest ogromnym wręcz przemysłem, wartym miliony, jak nie miliardy dolarów, dobrzy kierowcy traktowani są jak bogowie, uwielbiana w Europie Formuła 1 jest tam kilkanaście razy mniej popularna i zjadana wręcz przez wielką N na śniadanie, a wydawana przez Electronic Arts co roku kolejna część gry o tytule „Nascar” zawsze rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. Weźmy więc pod lupę tę serię wyścigów, a może zrozumiemy, co jest w niej tak pasjonującego.

„A wszystko przez alkohol…” By coś poznać, trzeba to przede wszystkim zrozumieć. Dlatego, jeżeli chcemy wczuć się w rolę milionów Amerykanów siedzących na widowni czy przed telewizorami i z wypiekami na twarzy śledzącymi każdą informację o wyścigach, no to trzeba sięgnąć do historii.

Może to niewiarygodne, ale cała sprawa zaczęła się od… prohibicji, która panowała w Ameryce w latach 1920-1933. Na północy USA była pewna grupa ludzi, która trudniła się rozwożeniem alkoholu po barach. A, że nie bardzo zależało im na spotkaniu z „Panem Władzą”, toteż potrzebowali szybkich samochodów – ulepszali więc swoje zwykłe wozy i szkolili się, by jeździć coraz lepiej. Gdy jednak prohibicja została zniesiona stali się bezrobotni. Dla rozrywki organizowali sobie wyścigi, co przyciągało widownię. Wykorzystał to 15 lat później William France, który w 1948 wraz z kierowcami i ich ekipami założył organizację mająca na celu rozwój wyścigów. Nazywała się Nascar, co jest skrótem utworzonym z pierwszych liter pełnej nazwy - National Association for Stock Car Auto Racing. Już rok później zorganizowano pierwszy wyścig, jednakże jego formuła bardzo różniła się od tego, co znamy dzisiaj. Przede wszystkim ścigano się w normalnych samochodach, nieprzerobionych – identycznych z tymi, które mogliśmy kupić w salonie.

Jednak już w kilka lat później – w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku - i to zaczęło się zmieniać. W kolejnym dziesięcioleciu ścigały się już wozy budowane docelowo dla tych wyścigów. Były bezpieczniejsze, ale przede wszystkim mocniejsze. Osiągały większe prędkości w krótszym czasie. Kolejne dziesięć lat, to kolejne kroki naprzód. Przede wszystkim o Nascarze dowiedziała się cała Ameryka Północna, a to za sprawą pierwszych transmisji na żywo w TV. Duże prędkości, jazda zderzak w zderzak, a więc i duża adrenalina oraz częste kraksy przyciągnęły Amerykanów jak magnes. Już na przełomie lat 70. i 80. zeszłego stulecia seria zyskiwała na prestiżu poprzez coraz większe inwestowane w nią sumy, a wyścigi gromadziły już ogromną widownię.

„Nascar dziś, Nascar jutro” Dzisiaj Nascar jest ogromną organizacją, która ma pod swoimi skrzydłami wiele przeróżnych serii, nie tylko na terenie USA. Jednakże najważniejszymi, gromadzącymi najwięcej ludzi i tymi, za którymi idą największe pieniądze, są: Nextel Cup Series, Busch Series oraz Craftsman Truck Series. We wszystkich trzech klasach ścigają się samochody jedynie czterech marek: Chevrolet, Dodge, Ford i Toyota. Zaczniemy, tak dla przekory, od najmniej prestiżowej z wielkiej trójki, czyli Craftsman Truck Series. Ścigają się w niej odpowiednio przystosowane do tego pół ciężarówki, które można rozpoznać jedynie po tym, iż mają z tyłu tak zwaną „pakę”. Bo czy widział ktoś kiedyś samochód służący do transportowania towaru, którego moc oscyluje w okolicach 700 koni mechanicznych? Ano właśnie. CTS ma jedynie 13 lat, przez co jej poważanie jest najmniejsze. Kierowcy w niej jeżdżący najczęściej traktują to jako przejściową przygodę, jak szczebel w drabinie kariery, na której samej górze znajduje się Nextel Cup Series...

Ale zanim tam trafią, muszą odpowiednio wykazać się w Nascarowej drugiej lidze, za jaką uważa się Busch Series. Jako „ta druga” musi się ona zadowolić mniejszą kasą, która na nią idzie, krótszym sezonem, a kierowcy mniejszym prestiżem i mniejszymi wygranymi. Same samochody są o 220KM słabsze niż w NCS oraz mają trochę inne wymiary. Do tego kierowcy często podczas wyścigu przejeżdżają jedynie około połowę tego, co ich koledzy w wyższej lidzie, no chyba że jeżdżą w obydwóch oczywiście. Ostatnio bowiem często spotykaną praktyką było jeżdżenie najpierw w wyścigu Busch Series, by poznać tor, a następnie w zawodach Nextel Cup Series, by mieć większe szanse na zwycięstwo.

Najważniejszą serią, jak już wspomnieliśmy, jest Nextel Cup Series. Tutaj ścigają się już naprawdę najlepsi z najlepszych, zarabiają krocie, a wyścigi są naprawdę zacięte. W końcu w każdych zawodach do podziału jest blisko cztery miliony dolarów, a więc jest o co walczyć. Moc samochodów biorących w nich udział, to 950 koni mechanicznych...

W przyszłym sezonie czekają nas małe zmiany w nazewnictwie, bowiem Nextel Cup Series zmienia nazwę na Sprint Cup Series. Natomiast w „drugiej lidze” kończy się umowa sponsorska firmy Busch, która swoją drogą jest producentem piwa i jeszcze nie wiadomo co z nią dalej będzie. Jedno jest pewne, na pewno nie zniknie. Co najwyżej może ją czekać zmiana sponsora, a więc i nazwy.

„Pogoń za mistrzem, czyli słówko o zasadach”

Podstawowe zasady rządzące wyścigami w serii Nascar nie są ani dziwne, ani pokręcone. Tak naprawdę, to pod tym względem jest spore podobieństwo pomiędzy najpopularniejszym sportem motorowym w Ameryce oraz w Europie. Rozgrywane są zarówno treningi, jak i kwalifikacje, a za różne przewinienia kierowcy dostają kary, bardzo często w postaci przymusowego przejazdu/postoju w boksie.

Różni się jednak system rozgrywania wyścigów oraz naliczania punktów zwycięzcom, jak i sama walka o mistrzostwo wygląda inaczej. Oto przez 26 wyścigów kierowcy mają naliczane punkty według ustalonej punktacji (za pierwsze miejsce 180, następne coraz mniej), w której najwięcej dostaje zwycięzca, a kolejna następna za nim osoba otrzymuje odpowiednio mniejszą ilość punktów. Dodatkowo przyznawane są bonusy, dla np. zawodnika, który najdłużej w zawodach jechał na pierwszym miejscu (w tym wypadku nagrodą jest pięć punktów). Jednakże już od 27 wyścigu rozpoczyna się faza „Pogoni za Mistrzem”, w której bierze udział dziesięciu kierowców z największą ilością punktów oraz dodatkowo ci spoza niej, którzy do lidera tracą nie więcej niż 400 punktów. Tylko oni mają szansę na Mistrzostwo. Bowiem pierwszy z nich otrzymuje 5050 punktów, drugi 5045, trzeci 5040 i tak dalej. Od tego momentu walka o tytuł mistrzowski jest już bardzo zacięta i raczej rzadko zdarza się, by – tak jak w Formule 1 czy MotoGP – sprawa tytułu była rozstrzygnięta przed końcem sezonu. „Nascarowe FAQ”

Pisząc o Nascarze nie można pominąć kilku nazwisk ludzi-legend, którzy wiązani są z nim, jak piłka z piłką nożną. Mamy dla Was także parę ciekawostek. William France – pomysłodawca i główny założyciel Nascar. To on w 1948 roku przekonał kierowców do swojego pomysłu stworzenia ligi wyścigowej. Zbudował także w 1959 r. tor Daytona International Speedway, który jest najbardziej znanym z torów, wręcz ikoną całej serii.

Sara Christian – pierwsza kobieta, jaka wzięła udział w zawodach Nascar, nie ukończyła jednak wyścigu ze względu na awarię. Co ciekawe, był to także pierwszy w ogóle rozegrany wyścig, czyli można powiedzieć, że kobiety są z tą dyscypliną związane od samych początków.

Cale Yarborough – jedyny kierowca, któremu udało się wywalczyć mistrzowski tytuł trzy razy z rzędu. Dokonał tego w latach 1976-1978. Był także pierwszym zawodnikiem w historii, którego średnia prędkość w kwalifikacjach do zawodów Daytona 500 przekroczyła 200 mil na godzinę. Jego kariera trwała 30 lat, w trakcie jej trwania, aż 83 razy stawał na najwyższym stopniu podium w wyścigach.

GramTV przedstawia:

Darell Waltrip – jeden z najbardziej znanych kierowców, który obecnie jest komentatorem Nextel Cup Series. W Nascar startował 769 razy, z czego zwycięstwo odniósł 83 razy. Pierwszy człowiek, który zarabiając na jeździe w tej serii przekroczył granicę pięciu, dziesięciu oraz 15 milionów dolarów.

Richard Petty – najprawdziwsza legenda Nascaru. Przez 35 lat wystartował 1184 razy (!), wygrał 200 wyścigów – co w obydwu kategoriach daje mu pierwsze miejsce w statystykach - i siedem razy zdobył tytuł Mistrzowski. Prowadzi także w największej ilości zwycięstw z rzędu, z wynikiem 10 wygranych wyścigów.

David Pearson – w Nascar przez 26 lat. Jest drugi za Petty’m kierowcom z największą liczbą zwycięstw. Ma ich na koncie aż 105, co zdecydowanie podkreśla klasę Richarda. Ponadto David ma na swoim koncie drugie miejsce w kategorii „największa ilość zdobytych pole position”. Jego wynik to 113PP.

Benny Pearsons – były taksówkarz, który dokonał rzeczy bardzo trudnej. Mianowicie zdobył tytuł Mistrzowski w sezonie, w którym wygrał tylko jeden wyścig, a jego konkurenci – Cale Yaborough i David Pearson – byli pierwsi na mecie odpowiednio cztery oraz 11 razy. Niebywałe, czyż nie? Dziś jest ekspertem w tej serii wyścigów oraz prowadzi radio o tejże tematyce.

DeWayne „Tiny” Tund – zapamiętany został nie dzięki swoim osiągnięciom, ale dzięki wielkie odwadze i bohaterstwu. Wyciągnął bowiem innego kierowcę z płonącego samochodu. Sam zginął w wyścigu na torze Talladega w 1975 roku.

Dale Earnhardt Sr. – kierowca uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych. Jedyny który rok po roku zdobył tytuł „Debiutanta Roku”, a później Mistrzostwo. Z sumą 41,538,362$ jest pierwszy na liście kierowców, którzy na Nascarze najbardziej się wzbogacili. Na torze Daytona we wszystkich dywizjach wygrywał aż 29 razy. Tutaj także zginął w 2001 roku podczas ostatniego okrążenia w wyścigu Daytona 500. Alabama Gang – pierwsza drużyna, która sama od podstaw zbudowała swój samochód stricte do wyścigów Nascar. W jej skład wchodzili: Bobby Allison, Donnie Allison (brat), Charles Farmer, Jimmy Means, Davey Allison (syn Bobby’ego), Neil i David Bonnet oraz Hut Stricklin.

Największe kraksy - zalicza się do nich dwa karambole. Pierwszy miał miejsce w 1960 roku na torze Daytona Superspeedway. Wtedy to z 68 przebywających na torze samochodów w wypadku wzięło udział aż 37. Większość z nich wypadła na pobocze, a kilka nawet dachowało. Szczęśliwie nikt podczas niego poważnie nie ucierpiał. Drugi z wielkich wypadków był jedynie troszeczkę mniejszy – wzięło w nim udział 27 samochodów. Obydwa można obejrzeć na YouTube.

„Nie tylko o owalach”

Wyobrażenie o torach do Nascaru jest często błędne. Kółko/owal z czterema zakrętami, a wszystkie z nich podobne do siebie, jak dwie krople wody? Nic bardziej mylnego. Przede wszystkim tory dzielone są na cztery rodzaje: krótkie (których długość okrążenia nie przekracza jednej mili), średnie (mające długość większą niż jedna, ale mniejszą niż dwie mile), „superspeedway” (ich długość wynosi ponad dwie mile) oraz „road course” (tory klasyczne, mające zakręty zarówno w prawo, jak i w lewo).

Najstarszym jest Indianapolis Motor Speedway. Wybudowano go dokładnie 98 lat temu – w 1909 roku. Najpopularniejszy z torów, to Daytona Beach (kolebka wyścigów, tor zbudowany przez Williama France’a), Indianapolis Motor Speedway oraz Talladega Superspeedway. Najdłuższym jest ten w Montrealu (Circuit Gilles Villeneuve) mający 2,71 mili, natomiast najkrótszym Mansfield Motosport Speedway – 0.5 mili. Najwięcej widzów pomieszczą tory Indianapolis (250,000 miejsc), Daytona Beach (168,000 miejsc) oraz Charlotte aka Lewe’s Motor Speedway (165,000 miejsc). Za najszybszy uważany jest Talladega Superspeedway, na nim to właśnie rozegrano wyścig z rekordową średnią prędkością 188 mil na godzinę (303km/h).

„Nudny sport”

Jak widać nasze wyobrażenia, a przede wszystkim pozory, mogą być bardzo krzywdzące, a uważanie serii Nascar za nudną całkowicie mija się z prawdą. Są to bowiem bardzo dynamiczne wyścigi, w których trzeba mieć stalowe nerwy i perfekcyjnie utrzymywać odpowiednią odległość od samochodów w stawce. Inaczej czeka nas kraksa, pewnie ku ucieszy ludzi na widowni. A tej często jest bardzo dużo. Dość powiedzieć, że z 20 najpopularniejszych imprez sportowych imprez w USA, aż 17 miejsc zajmują wyścigi tej serii.

W Polsce trudno jest być fanem Nascaru. W TV nie transmitują ani na żywo, ani nawet w trybie powtórkowym zawodów, a dostęp do gier o niej traktujących także nie jest zbyt duży. Pozostaje nam jedynie rFactor oraz Nascar 08. Z tą różnicą, że na PC pogramy jedynie w pierwszy z tytułów (albo wcześniejsze wersje drugiego), a na konsolach (Xbox 360, PS2 i 3) już niebawem będzie dostępna najnowsza wersja – Nascar 08. Jeżeli nie przeraża Was pędzenie w bardzo ciasnej kolumnie samochodów i macie na tyle stalowe nerwy, by nie popełnić błędów przez setki okrążeń, to może być to sport dla Was. Reszta niech wraca do bardziej bezpiecznych dyscyplin.

Komentarze
23
Usunięty
Usunięty
03/10/2007 13:04

@Sebat1 Chodzi Ci o "Days of Thunder - szybki jak błyskawica" z Tomem Cruis''em ?

Usunięty
Usunięty
03/10/2007 13:04

@Sebat1 Chodzi Ci o "Days of Thunder - szybki jak błyskawica" z Tomem Cruis''em ?

Usunięty
Usunięty
03/10/2007 09:08

NASCAR zawsze mi sie podobał :D Mam jeszcze jego drugą część, na DOS-a :P




Trwa Wczytywanie