Jardy szczęścia
-To zwykła przepychanka. Banda pakerów wychodzi na boisko tarmosić się w tych dziwacznych strojach. Wyglądają, jak wielkie trójkąty na małych nóżkach…
Mówi ona lub on. Niewiele wiedzą, jeszcze mniej widzieli. Ponieważ na pierwszy rzut oka futbol amerykański przypomina zderzające się dwie masy ludzkie, niektórzy takie właśnie wnioski wysnuwają. Jednak, gdyby podejrzeć pilnie strzeżone playbooki (książki zagrywek, taktyk) warszawskiego zespołu „Warsaw Eagles”, okazałoby się, że jest tam około setki różnych schematów. Nie trzeba dodawać, że każdy zawodnik musi je znać na pamięć, o każdej porze dnia i nocy. To jest właśnie ta sfera futbolu, o której wiedzą tylko wtajemniczeni. –To paradoksalnie rzecz ujmując, intelektualne wyzwanie! Rozgrywka jest, jak jedenaście partii szachów naraz. Na dodatek – niezwykle ważne jest przygotowanie psychiczne – w tej sferze też trwa nieustanna walka – mówi Andrew Kureth, jeden z trenerów „Warszawskich Orłów”, ubiegłorocznych mistrzów Polski.
Gdy na boisko wybiega po jedenastu graczy z obu stron i stają naprzeciw siebie - każdy z nich myśli, jak przechytrzyć przeciwnika. Przede wszystkim jednak myślą drużynowo. Nie ma drugiego tak zespołowego sportu, jak futbol amerykański. Indywidualne popisy i brak współpracy z kolegami nic dobrego nie przyniosą. -Mimo, że gra składa się z wielu indywidualnych starć i pojedynków między zawodnikami – tu wygrywa się wówczas, gdy drużyna funkcjonuj,e jak jeden organizm – o tych ważnych aspektach przypomina główny trener „Warsaw Eagles” – Roman Picheta.
W zespołach nie brakuje ludzi niskich, wysokich, chudych i grubych. Specjalizacja i możliwość gry na wielu pozycjach, wymagających odmiennych predyspozycji sprawiają, że każdy może się w tej dyscyplinie odnaleźć. Running back musi być zwinny i szybki. Linia ofensywna powinna być dobrze zbudowana, a skrzydłowi – szybcy, jak błyskawice i odznaczający się świetnym chwytem.
Myśleć, myśleć!
Większość graczy przyznaje, że w tym sporcie bardzo potrzebne jest… myślenie. - Futbol amerykański to unikalne połączenie fizyczności z psychiką i taktyką. Najbardziej strategiczny ze sportów. Mimo pewnych ograniczeń można zagrać całą masę wariantów pozycyjnych. Trzeba nieustannie zaskakiwać przeciwnika. Wszystkie akcje na początku mogą wyglądać na identycznie, ale to jest nawet wskazane. Potem tak trzeba je poprowadzić, żeby zmylić obronę przeciwnika. Trzon naszego playbooka, czyli zestawu zagrań, stanowi 25 zagrywek podaniowych i 50 biegowych. Naturalnie wszystkie akcje mogą mieć warianty, co powoduje, że liczba możliwych zagrań jest praktycznie nieograniczona. Sporo trzeba pamiętać i … rozumieć! - podsumowuje Jędrzej Stęszewski, prezes Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Wystarczy rzut oka na skład stołecznej drużyny, gdzie dominują licealiści, studenci i… doktoranci, aby stwierdzić, że nie może to być bezmyślny sport.
Polski futbol amerykański
Jeszcze kilka lat temu byliśmy w ogonie Europy – bez zespołów, bez ligi, bez zawodników. Odkąd w 2004 roku powstało stowarzyszenie Polski Związek Futbolu Amerykańskiego (PZFA) sprawa nabrała niesamowitego tempa. Istniejące wtedy dwie drużyny – „Warsaw Eagles” i „1. KFA Fireballs Wielkopolska” dały przykład, jak można zespół zbudować od zera. Okazało się, że jest w Polsce wiele osób kochających ten sport. Nowe drużyny powstawały i powstają bardzo szybko, ich liczba już dawno przekroczyła 20. Efektem tego było zawiązanie w 2006 roku Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego (PLFA). Działały cztery drużyny, a pierwszym mistrzem zostały „Warszawskie Orły”, mające najdłuższy staż i największe doświadczenie. W tym roku PLFA liczy już 9 zespołów, a w przyszłym sezonie zanosi się na 15! Niewykluczone, że dołączy także drużyna spoza granic Polski.
Zespół futbolu amerykańskiego, to przynajmniej 30-40 zawodników w pełnym wyposażeniu. W tej sytuacji PLFA jest prawdopodobnie najliczniejszą pierwszą ligą w Polsce.
Powiew Ameryki
Nie tak dawno, nie można było nawet oglądać meczów amerykańskiej ligi NFL (National Football League), a tymczasem w tym roku NFL przyjechało do Polski! W styczniu grupa gwiazd z NFL Europa pojawiła się na szkoleniu futbolistów w Warszawie, a w czerwcu trening prowadził jeden z trenerów drużyny NFL, „Philadelphia Eagles” James Urban. Poza tym często przebywający w Polsce Amerykanie, kiedy dowiadują się o zespołach grających w ich okolicy natychmiast spieszą z pomocą. Tak było w Otwocku – gdy nowopowstała drużyna szukała trenera. Na szczęście dla nich, niedaleko od miasta osiedlił się James Deacon, doświadczony gracz ze Stanów. W podobnie spontaniczny sposób, w wielu drużynach znalazło się kilkunastu ekspertów, co przy debiutującej dyscyplinie jest niezmiernie istotne. – Teraz jest zdecydowanie łatwiej. Kiedy my tworzyliśmy „Eagles”, nie mieliśmy żadnego pojęcia o tym sporcie. Znaliśmy trochę zasady, oglądaliśmy mecze, gdzie tylko się dało. Ale nie wiedzieliśmy jak grać, poruszać się. Sami się uczyliśmy, podglądaliśmy w zwolnionym tempie technikę i zagrania z kaset. Dzisiaj już możemy prowadzić treningi, są transmisje, pojawiło się wielu Amerykanów, którzy pomagają nam swoim doświadczeniem. To wszystko sprawia, że futbol w Polsce rozwija się coraz szybciej – opowiada Piotr Gorzkowski, jeden z założycieli „Warsaw Eagles”. Teraz powstają zręby reprezentacji krajowej, na razie do lat 21, ale to dobry początek. Tylko patrzeć jak pojawią się na meczach łowcy talentów z lig zagranicznych. A przecież zanim powstała liga, nie brakowało Polaków zdobywających sławę poza ojczyzną.
Polskie akcenty
Pierwszy Polak w NFL? Sebastian Janikowski! Źle. Dawno, dawno temu… pod koniec lat 70., do tej wymarzonej ligi dostał się Ryszard Szarowski (później Szaro). Niezwykle utalentowany sportowiec, który ustanowił rekord Nowego Jorku w szkole licealnej (high school), zdobywając 164 punkty (21 przyłożeń, 25 podwyższeń za jeden punkt, 2 podwyższenia za 2 punkty, trzy gole) w jednym sezonie. Trener Vinnie O`Connor powiedział o nim kiedyś: - Rysiek może zdobywać punkty na trzy sposoby – z ataku, z obrony albo jako kopacz.
Szaro zajmował się też innymi sportami: - Trenowałem rzut oszczepem, biegałem i grałem w piłkę nożną. Gdy dołączyłem do futbolistów wygraliśmy mistrzostwo Nowego Jorku 3 razy z rzędu. Z nikim nie przegraliśmy – wspomina pierwszy Polak w NFL. Kiedy ukończył Harvard – poszedł do pracy. Nie mógł jednak wytrzymać bez futbolu. Grał w półzawodowej drużynie i czekał. Aż w końcu dostał swoją szansę. Mógł wystąpić w meczu NFL. Nie zmarnował okazji i już pozostał w drużynie „New Orleans Saints”. Został uznany za najlepszego kopacza NFL w 1977 roku. Jego najdalszy gol: 57 jardów (około 51 metrów).
Obecnie w NFL gra nasz rodak – Sebastian Janikowski, urodzony w 1978 roku w Wałbrzychu. W zespole „Oakland Raiders” występuje, podobnie jak Szaro, na pozycji kopacza. A tymczasem w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego chłopak z zespołu „AZS Silesia Miners” – Tomasz Józefiok, ustanawia rekord Polski w najdłuższym futbolowym golu – 52 jardy! Poza tym imponuje skutecznością i precyzją swoich zagrań. Kto wie, może już czas na trzecie pokolenie polskich kopaczy w NFL?
Wielu spośród naszych rodaków gra również w ligach europejskich, np. Stanisław Rybarczyk przez dwa lata zdobywał mistrzostwo NFL Europa ze swoją drużyną „Frankfurt Galary”, Filip Pawełka jest ważnym zawodnikiem wicemistrza niemieckiej GFL – „Marburg Mercenaries”, Tom Żbikowski, grający na pozycji safety w „Notre Dame” w lidze NCAAF jest już gwiazdą na tym szczeblu.
Super Bowl vs polski finał
Futbol amerykański powstał w 1876 roku, kiedy Walter Camp z Uniwersytetu Yale po raz pierwszy zabrał się za spisywanie zasad. Nie jest tajemnicą, że trzy sporty: piłka nożna, rugby i futbol amerykański mają wspólne korzenie. Ale z czasem różnice były coraz bardziej widoczne. Do dzisiejszego wyglądu, przez lata ewoluował strój futbolisty, który zapewnia maksymalne bezpieczeństwo zawodnika. Ten „ubiór” stał się rozpoznawalnym atrybutem tego sportu i jednocześnie gwarancją widowiskowości. Tak opancerzeni zawodnicy mogą zderzać się i powalać z większą siła, i większym hałasem. W 1920 roku w USA powstaje National Football League – liga, która kilkadziesiąt lat później stanie się największą i najbogatszą ligą świata. Finał jej rozgrywek jest obecnie największym wydarzeniem sportowym w USA, oglądanym przez ponad 90 milionów widzów. Na całym świecie - ponad miliard w 230 krajach.
Ogólny prestiż i popularność sprawiają, że ceny reklam w czasie decydującego meczu sięgają nawet 2,6 mln dolarów. Dzieje się tak również dlatego, że jest to jedyna zawodowa liga w Ameryce, gdzie w fazie playoff o awansie do następnej rundy decyduje tylko jeden mecz. Zatem jest to walka o wszystko, co zwiększa dramaturgię i stawkę spotkania. Podobne zasady przyjęła Polska Liga Futbolu Amerykańskiego. Tegoroczny finał będzie drugim w historii, ale już widać ogromny postęp w porównaniu z rokiem ubiegłym. Tym razem walka toczyła się o wejście do półfinałów między 9 drużynami. A czwartego półfinalistę musiał wyłonić ostatni, bezpośredni mecz między zespołami z Wrocławia i Katowic. To sprawia, że i polski finał będzie zacięty i dramatyczny.
Kto komu przyłoży?
Najbardziej widowiskowym i atrakcyjnym sposobem zdobycia punktów jest tzw. przyłożenie (touchdown). I nie chodzi tu, bynajmniej, o przeciwnika. Zawodnik, który wbiegnie z piłką w pole końcowe zyskuje dla swojej drużyny 6 punktów. Po takiej akcji zespół ma dodatkową akcję – może ponownie próbować wbiec z piłką w pole końcowe za dwa punkty (two points conversion) lub kopnąć piłkę ponad poprzeczkę bramki za 1 punkt (extra point). Ot, wydawać by się mogło prosta rzecz, którą musi wykonać zespół ataku (offensive team). Jednak sprawa się komplikuje, gdy naprzeciw nich staje wyspecjalizowana obrona (defensive team). Każda potyczka zaczyna się od narady jedenastek. Później gracze ustawiają się na linii starcia (line of scrimmage). Naprzeciw siebie - formacje ataku i obrony. To ofensywa decyduje, kiedy ma się rozpocząć akcja. Zawodnik w środku linii – center, podnosi piłkę i na umówiony sygnał przekazuje ją (najczęściej) pod nogami do rozgrywającego. To najbardziej rozpoznawalna pozycja w futbolu i niejako wizytówka. Quarterback odbiera to pierwsze podanie (snap) i może oddać piłkę running backowi, który będzie starał się przebiec z nią jak najdalej (akcja biegowa) lub spróbować podać do skrzydłowego (akcja podaniowa). (Nazwa tego podania od niedawna jest tytułem internetowego miesięcznika PZFA – „SNAP”).
Atak ma do dyspozycji 4 próby na przejście 10 jardów (około 9 metrów). Jeśli im się uda, zyskują nowe 4 próby. Jednak, kiedy im się nie powiedzie – piłkę przejmą przeciwnicy. Każda drużyna futbolu amerykańskiego składa się z trzech zespołów: ataku, obrony i zespołu specjalnego (special team). Zadaniem tego ostatniego jest wykonywanie wykopów (kick off) oraz odkopów (punt) i strzałów do bramki (field goal). Oprócz przyłożenia – to właśnie celne kopnięcie do charakterystycznej bramki (z ziemi wychodzi jeden słupek, na nim poprzeczka i dopiero od niej odchodzą dwa boczne słupki w górę) dostarcza punktów. Gdy piłka przeleci między słupkami, ale nad poprzeczką wtedy drużyna dostaje 3 oczka.
Ja nie lubię futbolu amerykańskiego...
...ja go po prostu kocham. Na treningu i meczach przez organizm przepływa tyle zdrowej sportowej adrenaliny, jak nigdzie indziej. Ten sport łączy w sobie wiele innych dyscyplin sportowych i wymaga równie wszechstronnych predyspozycji. To także sport niezepsuty, dżentelmeński, męski. Na boisku walczysz z przeciwnikiem, jak z największym wrogiem, a po meczu ściskasz dłoń i rozmawiasz, jak z kimś zaprzyjaźnionym. W końcu czuje to, co ty, tylko po drugiej stronie boiska. Dzięki treningom i meczom, traktujesz swoich partnerów z drużyny jak braci. Uczucie, kiedy zdobywasz przyłożenie, łapiesz piłkę, zdobywasz jardy jest niesamowite. Wysiłek wkładany w każdą sekundę przebywania na boisku, potężny tackle na meczu czy treningu, smutek i chęć rewanżu po przegranej, radość po zwycięstwie jest nie do opisania – opowiada Sebastian „Bambo” Krzysztofek, running back z „Pomorza Seahawks”.
Ja też chcę!
Co zrobić, żeby zostać futbolistą? Trenerzy odpowiadają krótko.
Roman Picheta: - Przyjdź na trening. Zawsze i ciągle szukamy nowych zawodników. Oczywiście, pamiętaj - to jest sport wyczynowy, więc potrzebna jest kondycja.
Andy Kureth: - To jest psychicznie i fizycznie wymagająca dyscyplina. Ochraniacze zapobiegają kontuzjom, ale nie eliminują bólu. Ale to jest tego warte. Jeśli myślisz, że może Ci to sprawić frajdę - znajdź drużynę i graj! Nie martw się, jeśli nie od razu zrozumiesz zasady. Gdy zaczniesz – okaże się, że nie jest to takie trudne.
Futbol amerykański to ciekawy sport łączący siłę i umysł. Piotr Gorzkowski nie wyobraża sobie życia bez gry: - To moja największa pasja. Nie potrafię pomyśleć, że się tym nie zajmuję. Jak to na mnie działa, nie potrafię opisać. Ale działa. Jest jak wielka euforia i satysfakcja. Najbardziej cieszy mnie udane zagranie, kiedy zatrzymam przeciwnika z piłką. Wygrałem ten swój kawałek meczu. I za chwilę – dalej do przodu...