Pierwszy mit – dla mnie, to za drogo
Podstawowy zestaw do „klasycznego” golfa kosztuje minimum 2500 zł. W tym mieści się kilka rodzajów kijów, jakaś niewielka torba, która jest je wstanie pomieścić oraz kilka piłek, które dość szybko się zużywają albo nawet giną (w krzakach, w wodzie...). To niemało... Do tego doliczyć trzeba jeszcze koniecznie cenę specjalnych butów (kilkaset złotych), bo trawa na polu golfowym, hodowana z nasion drogiego gatunku nie może być deptana byle czym. O oryginalnych i modnych koszulkach polo, spodenkach, opasce na głowę i na ręce, rękawiczkach, wózku na kije, piłkach i siatkach treningowych oraz czyścikach do rowków na kijach nawet nie warto wspominać. Wiadomo bowiem, że golfista-modniś musi się w nie zaopatrzyć. Last but not least, to koszty wstępu na pola golfowe. Nikt nas tam przecież za darmo nie wpuści, a żeby sobie pograć w większości miejsc trzeba być członkiem klubu i opłacać składki. Tu dochodzimy właśnie do owego snobistycznego charakteru, który przez lata przylgnął do tego sportu. Otóż te wszystkie członkostwa, karty wstępu i wejściówki na pole kosztują... najwięcej. Policzmy, uśredniając: abonament roczny 5000 zł, dzienna opłata za 18 dołkowe pole – 150 zł, Opłata dla członka klubu za indywidualne korzystanie z pola treningowego – 300 zł. Już na pierwszy rzut oka widać, że ceny są zabójcze. I tu z pomocą przychodzi pierwsza zasada offgolfarzy: graj sprzętem używanym. Na aukcjach internetowych kij do golfa można kupić za ok. 15 zł, a piłkę za 5 (!). Zresztą wiecie co – w większości przypadków offgolfiarzom wystarczą nawet... piłki do tenisa. W niektórych odmianach, o czym za chwilę, są nawet nieodzowne. W zasadzie nic więcej do zabawy nie jest potrzebne, choć piłek przyda się kilka. Oczywiście, jeśli chcemy jeszcze mieć przy sobie kilka kijów, nieodzowna okaże się torba. Używana w dobrym stanie przejdzie na naszą własność za 50 zł. A buty, spodenki, koszulka? Wystarczą te, w których pobieglibyśmy na boisko. A abonamenty, trener? Żartujecie? A po co, to komu? Drugi mit – tylko na polu golfowym Gdy zbierzemy już potrzebne atrybuty offgolfisty, pora rozejrzeć się za miejscem do treningów i rozgrywek. O klasycznym polu golfowym ZA-PO-MI-NA-MY. Są lokacje ciekawsze i tańsze, by nie powiedzieć darmowe. Warto sprawdzić, czy w pobliżu miejsca zamieszkania nie znajduje się jakaś opuszczona fabryka, zamknięte torowisko, teren budowlany, park, duża plaża, a może po prostu duża zielona przestrzeń. Istotną składową offgolfa jest poznawanie i oswajanie przestrzeni, która z pozoru wydaje się nieatrakcyjna. Tu ograniczeniem jest tylko pomysłowość i wyobraźnia zawodników. Doświadczenia praktyków mówią o tak egzotycznych miejscach rozgrywek, jak: opuszczone bunkry, stadion, podziemny parking supermarketu, a nawet dach wieżowca. Ważne jednak jest to, by w każdym wypadku być pewnym, że teren jest bezpieczny i nie wejdą nań osoby postronne, którym mogłaby się stać krzywda (uderzona silnie piłka do golfa pędzi z prędkością nawet 150 km/h). Gdy znajdziemy już odpowiednie miejsce i umówimy się ze znajomymi, którzy również chcą pograć, przychodzi pora na ustalenie zasad. Tak – dobrze słyszycie, ustalenie zasad gry! Przecież nie będzie żadnych osiemnastych dołków. Ba! Może wcale nie być dołków. Przecież ostatecznym miejscem, w które trafi piłka może być przewrócone wiadro, wybite okno lub jakiś element... zawieszony ponad ziemią. Jedna z zasad offgolfa jest bowiem taka, że reguły można dowolnie kształtować na potrzeby chwili i miejsca, w którym toczyć się będzie rozgrywka. Raz może być to dość klasyczne skierowanie piłki do punktu docelowego w jak najmniejszej liczbie uderzeń. Drugim razem trafienie w określony punkt lub przedmiot. Kiedy indziej wbicie piłki, jak najbliżej punktu docelowego przy ograniczonej ilości uderzeń, a znowu innym razem posłanie jej jak najdalej. Tu znowu jedynie pomysłowość i wyobraźnia graczy wyznaczają zasady. Myliłby się ten, kto sądziłby, że offgolf jako sport stanowi zwartą całość. Otóż nie – dyscyplina ta, choć stosunkowo młoda, ma kilka odmian, które różnią się głównie w zależności od miejsc, w jakich się je uprawia. Omówmy zatem pokrótce najważniejsze z nich:Turbogolf to zabawa na opuszczonych terenach postindustrialnych. Do rozgrywek znakomicie nadają się wszystkie hale, nieczynne fabryki, a nawet kopalnie czy huty. Zasadniczą sprawą przy tej odmianie jest korzystanie z miękkich piłek, w tym wspomnianych już piłek tenisowych. Chodzi o to, że piłki golfowe odbijając się od ścian i metalowych czy betonowych konstrukcji mogłyby zrobić krzywdę zawodnikom. Piłki tenisowe, choć ich fizyczne właściwości są zdecydowanie inne od golfowych, sprawdzają się świetnie w takich warunkach i są przy tym bez porównania bezpieczniejsze.
Crossgolf to gra, w której wykorzystuje się otwarte tereny zielone, parki, pola, skwery, plaże, polany, hałdy, a nawet niezbyt gęste lasy, które stanowić mogą dodatkowy element utrudnienia. W tej odmianie najprościej zbliżyć się do klasycznego golfa, organizując nawet dołek i zaznaczając go dowolnym patykiem. W crossgolfa najczęściej gra się zwykłymi piłkami golfowymi, ale również warto zorientować się, czy w pobliżu nie ma osób postronnych. Urbangolf jest z kolei zabawą dla mieszczuchów. To odmiana zarezerwowana dla dużych aglomeracji, w której często wykorzystuje się niewielki teren rozgrywek. Może to być podwórko, skwer, klatka schodowa budynku, a nawet jego dach. Jakkolwiek we wszystkich odmianach offgolfa szczególną uwagę należy zwracać na bezpieczeństwo, to w tym wypadku trzeba o tym pamiętać podwójnie. Raz dlatego, że miasto stwarza sporo zagrożeń (np. samochody). Dwa, z tego względu, że o wiele łatwiej niż w innych odmianach można zrobić krzywdę przechodniom. Dlatego w urbangolfie bezwzględnie stosuje się miękkie piłki (np. tenisowe, a nawet wykonane z gąbki), a przed rozpoczęciem rozgrywek trzeba dokładnie je zaplanować i zbadać ich miejsce.Poza wymienionymi trzema głównymi odmianami offgolfa istnieje jeszcze kilka bardziej hermetycznych i nieco mniej popularnych. Należą do nich, m.in.:
Forestgolf – gra w lesie, w której najwięcej energii pochłania odszukiwanie piłki. Icegolf – gra na zamarzniętych stawach, jeziorach, rzekach oraz lodowiskach. Fruitgolf – to raczej dowcip niż prawdziwa gra. Do zabawy używa się bowiem... jabłek, gruszek, śliwek – słowem wszelakich okrągłych owoców. Po grze miejscówka wygląda niczym Bunol po Tomatinie (nota bene pomidory ZDECYDWANIE nie nadają się do tej odmiany).Kończąc ten krótki przegląd, wyrazić trzeba nadzieję, że coraz popularniejszy, także w Polsce, offgolf jeszcze bardziej zyska na popularności. To forma przyjemnego spędzania czasu z przyjaciółmi, która przynosi przy tym nieco sportowych emocji. A na koniec jeszcze sześć umownych i niepisanych reguł dotyczących offgolfa.
Trzy reguły bezpieczeństwa: 1. Pamiętaj żeby nie uderzać, jeśli nie upewnisz się, że w pobliżu nie ma osób postronnych. 2. Pamiętaj, że kij ma swój ciężar i jest twardy. Więc sprawdź, czy zamachnąwszy się nim, nikogo nie uderzysz. 3. Pamiętaj, by teren rozgrywki nie stwarzał zagrożeń dla zawodników.
Trzy reguły dobrej zabawy: 1. Wybieraj miejsca, które podpowiada ci wyobraźnia. 2. Nie ograniczaj się do prostych zasad. Twórz swoje własne. 3. Nie przejmuj się za bardzo punktacją i rywalizacją. Po prostu baw się ze znajomymi.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!