Cmentar. No to jest naprawdę nieprzyjemny skurw... Jeśli po wejściu na cmentarz opanowany przez trupojady zauważycie, że jest dziwnie cicho a ghule kulą się jakoś miedzy nagrobkami to możecie się spodziewać jego obecności. Prawdziwy, wredny drań. Na szczęście, w porównaniu z resztą tego towarzystwa, diabelnie rzadki.
Ta urocza pani na sąsiedniej rycinie, ta wyglądającą jak rozczochrana teściowa z długim językiem plotkary zwisającym jej miedzy cycki to zjadarka. Pewnie wszyscy jako dzieci słyszeliście o zjadarce żyjącej w lesie w chatce z piernika na kurzej łapce? No to raczej nie ta bajka. Z dziećmi owszem, ma trochę wspólnego. Lubi je zżerać.
No to może zmienimy teraz trochę środowisko, bo z tymi cmentarzami to nam się zupełnie dzień zaduszny z tego zrobi. Może teraz o kolejnych przyjemniaczkach lubiących dobrze skruszałe, napuchnięte mięsko, marynowane w bagiennej wodzie.
Utopce i topielce to dwa bardzo podobne do siebie gatunki. Jak zwykle różnią się tym, ze jedne są bardziej wredne i niebezpiecznie niż te drugie. Jedne i drugie są odporne na trucizny, wykazują dużą niewrażliwość na ból i praktycznie nie krwawią. Niewrażliwe na znak Axii. Topielce potrafią dodatkowo zatruć ofiarę trupim jadem wiec trzeba na nie szczególnie uważać. Ich habitatem jest środowisko wodne a więc brzegi rzek i jezior, chociaż wolą raczej bardziej zamulone i zarośnięte zbiorniki wodne. Z tego powodu powszechnie występują na bagnach. Ich zdolności adaptacyjne są jednak na tyle duże że coraz częściej spotkać je można w stawach młyńskich a tylko patrzeć jak w kanałach większych miast lęgnąć się zaczną. W dzień atakują wyskakując znienacka spod wody, natomiast w nocy wychodzą na ląd w grupach od kilku do kilkunastu osobników. W pojedynkę nie będą stanowić dla was zagrożenia, problem jednak w tym ze polują stadami dlatego uważać trzeba by nie dać się przez nie otoczyć. Na szczęście chronią przed nimi nawet proste amulety, które można niekiedy nabyć u wioskowych wiedźm i zaklinaczy. Odstraszają one utopce i topielce, jednak utrudnia to niekiedy wykonanie zlecenia, bo nabiegać się za draniami wówczas trzeba zanim się wszystkie wytłucze. Bloedziuger to kolejny mieszkaniec bagien. Niestety, w woluminie tym brakuje jego ryciny. Porównanie do człowieka który założył na siebie skórę wielkiej pijawki powinno wam dać jednak w miarę dokładne wyobrażenie o ich wyglądzie. Owa gumowata skóra chroni go przed lżejszymi ciosami. Na swe ofiary poluje wynurzając się spod wody i chwytając zaopatrzonymi w pazury kończynami po czym stara się ugryźć i za pomocą swych soków trawiennych rozpuścić jej ciało by tym łatwiej je spożyć. Bloedziugry są wrażliwe na srebro i ogień, warto wiec stosować przeciw nim Znak Igni. Konający potwór stanowi wielkie niebezpieczeństwo, gdyż jego pobudzone soki trawienne eksplodują, opryskując najbliższą okolicę żrącym kwasem. Z tego powodu najlepiej wałczyć z nim z doskoku lub stosować wspomniany znak Igni i dążyć do wykończenia bloedziugra z dystansu, podpalając go. W przypadku spotkania z grupą takich stworzeń należy starać się uniknąć otoczenia i jeszcze bardziej zwracać uwagę na utrzymanie bezpiecznej odległości, gdyż śmierć jednego z nich może zapoczątkować reakcję łańcuchową zakończoną skąpaniem całej okolicy fontannami kwasu. Wywerna, zaliczana niekiedy i niezupełnie słusznie do ornitoreptyli również jest dość powszechna na bagnach. Należy ona do naszej sfery i jest częścią naturalnego środowiska, mimo to często dostajemy na nią zlecenia, gdyż jest po prostu drapieżnikiem, który gdy brakuje mu pokarmu, potrafi być uprzykrzeniem dla okolicznych chłopów. Tak, znaczy się, że bydło im zżera. Raczej nie atakuje ludzi poza tymi wyjątkami gdy jest rozzłoszczona lub ktoś wkroczy na jej terytorium. Błona lotna wywerny i jej gruczoły jadowe są cennymi składnikami wielu alchemicznych mikstur. Poza tym jej mięso jest naprawdę bardzo smaczne, polecam kiedyś spróbować. Tak, słuszna uwaga. Do ornitoreptyli zaliczane są przede wszystkim bazyliszki i kuroliszki… Nie akurat zwierciadło, jako skuteczna przeciwko nim broń to ludowy przesąd. Tak, młodzieńcze… Chyba że jest wyjątkowo ciężkie i wykonane z polerowanego srebra, bo wtedy możecie nim przypieprzyć bestii przez łeb, aczkolwiek osobiście zostałbym przy srebrnym mieczu jako że zwierciadło mało współgra ze stosowanymi przez nas stylami walki. Przejdźmy teraz do potworów będących wynikiem magicznych klątw. Wiecie już, ze skupiona wola potrafi niekiedy powodować takie efekty. Przyczyny takich zjawisk nie są dla nas istotne. Musicie wiedzieć w jaki sposób wałczyć z efektami takich anomalii. Strzyga jest typowym przedstawicielem tej grupy. Dziecko a ściślej mówiąc dziewczynka, zmarła podczas połogu może w pewnych okolicznościach stać się strzygą. Aktywna podczas nocy jest, tak jak w przypadku całej grupy potworów będących wynikiem klątwy, bardziej agresywna w czasie pełni księżyca. Teren łowiecki ogranicza się do okolicy miejsca pochówku więc zazwyczaj łatwo jest ją wytropić. Bardzo szybka i zwinna, wrażliwa na srebro i wiedźmińskie Znaki, jednak stanowi wyzwanie nawet dla najbardziej doświadczonych z nas. Drugim przedstawicielem tej grupy jest wilkołak. Klątwa lykantropii przenosi się niekiedy przez ukąszenie przez inna bestię w czasie pełni księżyca, znane są także inne przypadki powstawania tych potworów. Ponieważ są to przemienieni ludzie, zwykle grasują nocą wokół siedzib ludzkich, których mieszkańcami są za dnia. Wilkołak jest odporny na żelazo i dużą część efektów magicznych. Jego jedyną słabością jest srebro. W walce bestia dąży do zwarcia, ufając w swą niespożytą siłę, starając się rozerwać ofiarę na strzępy. Bestie, będące wynikiem klątwy można zwykle odczarować. Sposób i warunki mogą różnić się w zależności od konkretnej sytuacji, zdążają się także przypadki beznadziejne. Moim zadaniem będzie przedstawienie wam tych sposobów, jednak nie łudźcie się - o wiele częściej będziecie wynajmowani do zabicia takiego stwora niż do odczynienia uroku. Najczęściej o odczarowanie będziecie proszeni, gdy klątwa jest w początkowym stadium a bliscy jej ofiary zauważą jakieś niepokojące symptomy. Gdy potwór ma ludzi na sumieniu dochodzi jeszcze motyw zemsty a ludzie są mniej chętni do takich odruchów serca jak przywrócenie nieszczęśnikowi jego pierwotnego stanu. Moralna ocena nie należy do nas. Jeśli podejmiemy się zlecenia, naszą rzeczą jest wykonanie go zgodnie z umową zawartą z klientem. Właśnie po to was szkolimy. Po to jesteśmy wiedźminami.A jeśli zadanie nam nie odpowiada...? Cóż... Zawsze można uprzejmie odmówić jego przyjęcia, zasłonić się jakimiś zasadami lub powiedzieć, że kodeks zabrania.