Jamie Blanks – „Przed burzą” - recenzja filmu DVD

mastermind
2008/02/20 21:00
0
0

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle...

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle...

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle..., Jamie Blanks – „Przed burzą” - recenzja filmu DVD

Pamiętacie filmowe powiedzonko o strzelbie, która zawieszona na ścianie w pierwszym akcie, musi wystrzelić w ostatnim? W Przed burzą podobna sprawa dotyczy wędek. I jest przy tym piekielnie interesująco.

Fabuła filmu przedstawia się następująco. Oto młode małżeństwo yuppie - Francuzka Pia (Nadia Farès) oraz jej mąż Rob (Robert Taylor) - postanawia spędzić uroczy dzień na rybach u wybrzeży Australii. Początkowo jest nawet zabawnie i uroczo, do czasu, kiedy pogoda postanawia pokrzyżować plany ich sielankowego odpoczynku. Płynąc z powrotem, postanawiają skrócić sobie drogę. Trafiają w ten sposób na niewielką wyspę, jak się okazuje nie do końca opuszczoną. Na zrujnowanej i zaniedbanej farmie żyje sobie bowiem specyficzna rodzinka handlarzy marihuaną, a przy tym sadystów i zwykłych morderców. W myśl powiedzenia „niedaleko pada jabłko od jabłoni”, synowie Brett (Mathew Wilkinson) i Jimmy (David Lyons) napędzają uroczej parze niemałego stracha, a gdy na dodatek pojawia się tatuś obu młodzieńców - Poppy (John Brumpton) - bohaterowie wiedzą jedno: trzeba wiać. Problem jednak w tym, że ani nie mają pojęcia dokąd, ani nie mają czym, a na dodatek strach coraz bardziej ich paraliżuje. W ten sposób zaczyna się nie pierwsza i zapewne nie ostatnia filmowa walka o przetrwanie.

Dzieło Australijczyka Jamiego Blanksa przypomina pod pewnymi względami chociażby Drogę bez powrotu. Wprawdzie nie uświadczymy tu zbyt wielu elementów rodem z klasycznych slasherów, ale niejako rozkład akcentów jest podobny: mamy uwięzioną na odludziu parę oraz makabrycznych oprawców, którzy po prostu zamiast noży i toporów, posługują się pięściami i strzelbami. I, co ciekawe, mimo że Przed burzą jest w mniejszym stopniu horrorem, a w większym thrillerem, potrafi przerazić nie na żarty. Dość łatwo bowiem, za sprawą zgrabnej realizacji, wczuć się w położenie Pii oraz Roba.

Wrażenia potęguje znakomita i nastrojowa muzyka, której autorem jest sam reżyser. Czasami przypomina ona tajemnicze „plumkania” Vangelisa i Jona Andersona, czasem kompozycje Carpentera z jego filmów, a w scenach, w których akcja nabiera tempa, zmienia się w industrialne rytmy.

Zresztą Jamie Blanks wypada dobrze nie tylko jako kompozytor, ale również jako reżyser. Unika rozciągania scen, przydługich i nic nie wnoszących dialogów, stawiając w zamian za to na kwintesencję potęgującego się z minuty na minutę strachu i skróty, które dynamizują cały seans. I choć ani scenariusz, ani reżyseria nie mogą być żadną miarą określone mianem nowatorskich, to z pewnością zasługują na słowa uznania. Ten pierwszy jest bowiem spójny i poukładany, a ta druga to po prostu znakomite rzemiosło.

Wyrazy uznania należą się także aktorskiej ekipie. I choć bohatersko broniąca się para Farès i Taylor gra w sumie nieźle, to pierwsze skrzypce przypadają jednak oprawcom. Filmowi bracia Brett i Jimmy są zdecydowanie niespełna rozumu, co znakomicie oddali aktorzy portretujący ich sylwetki. Tego typu role są szczególnie wymagające dla aktorów, gdyż każą im na przemian to uzewnętrzniać, to hamować emocje. Trzeba przyznać, że zgrabnie ułożone wiązki obelg, zastraszające komendy, wyzwiska i niewyszukany humor doskonale uprawdopodobniają te postacie – odludków, sadystów i troglodytów. Niedbałość w stroju, brak manier, brutalność świata, jaki ich otacza – głównie za sprawą twardego ojcowskiego wychowania – uwypuklają dodatkowo kontrast między nimi, a przybyłą przypadkowo do ich domu parą nieszczęśników.

Nie chcemy za bardzo zdradzać rozwoju fabuły, ale warto wspomnieć na marginesie, że w Przed burzą okazuje się, że to niekoniecznie mężczyzna może być siłą wiodącą, co spodoba się zapewne feministkom... Filmowi Blanksa w zasadzie zarzucić można jedno: nie jest zbyt oryginalny. Biorąc jednak pod uwagę zalew kiepskich produkcji (zwłaszcza horrorów i thrillerów), jakie trafiają do naszych sklepów, można mu to wybaczyć. Przed burzą to kawał przyzwoicie zrealizowanego, rzetelnego kina grozy w australijskim wydaniu.

GramTV przedstawia:

Plusy: + muzyka + świetne tempo i reżyseria + gra aktorska Minusy: - niezbyt oryginalny Tytuł: Przed burzą Reżyser: Jamie Blanks Scenariusz: Everett De Roche Zdjęcia: Karl von Moller Muzyka: Jamie Blanks Obsada: Nadia Farès, John Brumpton, Robert Taylor, David Lyons, Mathew Wilkinson Produkcja: Australia, 2007 Dystrybucja: Vision Cena: ? zł Strona WWW: tutaj

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!