Lee Tamahori – "Next" – recenzja filmu DVD

Trashka
2008/02/23 19:44

Kalejdoskop potencjalnych przyszłości

Kalejdoskop potencjalnych przyszłości

Kalejdoskop potencjalnych przyszłości, Lee Tamahori – "Next" – recenzja filmu DVD

Philip K. Dick to jeden z tych pisarzy, których utwory najczęściej inspirują filmowców. Niedoceniany za życia, teraz nie mógłby narzekać na brak estymy i zainteresowania, niestety zapewne niezbyt cieszyłby się, oglądając filmy oparte na wątkach zawartych w swych tekstach, większość z nich bowiem zgubiło specyficzną, halucynacyjno-oniryczną atmosferę pierwowzorów. Podobnie jest z produkcją Lee Tamahori’ego, którego Next zaczerpnął dosłownie jeden, góra dwa motywy obecne w opowiadaniu Złoty człowiek. Zatem miłośnicy i miłośniczki dzieł człowieka uznanego przez wielu za „największego pisarza wśród narkomanów i największego narkomana wśród pisarzy” niechaj nie spodziewają się obrazu zasługującego na miano ekranizacji (a tak niestety Next jest reklamowany). Nie znaczy to jednak, że film jako taki należy do nieudanych.

Otrzymaliśmy przyzwoite, przykuwające uwagę kino akcji o zakręconej niczym drzwi od poczty fabule. Oczywiście, mankamenty trafiają się prawie zawsze. Reżyser i scenarzyści (Gary Goldman, Jonathan Hensleigh i Paul Bernbaum) uczynili głównym bohaterem posiadającego dar jasnowidzenia Chrisa Johnsona. Nie chcąc wzbudzać nadmiernego zainteresowania, pracuje jako podrzędny magik w Las Vegas, posługując się pseudonimem Frank Cadillac. Główne zyski czerpie jednak z wygrywania niezbyt wielkich sum w kasynach. Ma tylko jedno marzenie – odnaleźć tajemniczą, uroczą dziewczynę (Jessica Biel) którą widuje w swych wizjach. Sprawa wydaje się o tyle ciekawa, że otwierające się przed jego umysłem potencjalne przyszłości nigdy nie wykraczają poza dwie minuty. Tylko w tym przypadku jest inaczej, co naturalnie dodatkowo pogłębia fascynację.

Niestety Johnsonowi nie było pisane ciche, spokojne życie, poświęcone wyczekiwaniu na dziewczę. Na jego trop wpada agentka FBI (Julianne Moore), która zresztą od jakiegoś czasu poszukiwała takich jak on. Talent Chrisa Johnsona uznany został za nieodzowny, Ameryce grozi bowiem potworny atak terrorystyczny. Nie wiadomo, gdzie ukryto ładunek nuklearny, zatem agentka musi prośbą lub groźbą nakłonić naszego bohatera do współpracy. Problem w tym, że opiera się on bardzo zdecydowanie, gdyż wie, czym to pachnie. W dzieciństwie przechodził szereg testów mających zdiagnozować jego zdolności i wcale nie ma ochoty tego powtarzać. Jeżeli wpadnie w łapy rządu, nie pozwolą mu odejść i znów stanie się doświadczalnym królikiem.

Co zrobi Johnson, z jednej strony stojąc w obliczu śmierci mnóstwa ludzi, z drugiej zaś utraty swej wolności i możliwości względnie normalnego życia? Czy odnajdzie w końcu dziewczynę z wizji? Odpowiedzi na te pytania, a zwłaszcza sposób ich podania, okażą się całkiem apetyczne dla widzów.

Film Lee Tamahori’ego ogląda się bardzo przyjemnie. Wartka akcja okraszona jest miłymi dla oka efektami specjalnymi, w dodatku fabuła nieraz zaskoczy jej zwrotami. Fajna ścieżka dźwiękowa dobrze współgra z dramatycznymi momentami. Nieźle radzą też sobie aktorzy.

Jak w większości swych filmów Nicholas Cage odstawia totalną popisówę – sprawia, że odbiorca to roześmieje się tam, gdzie trzeba, to wstrzyma dech, to znów zadziwi się, jakim cudem bohater nie zwariował, żyjąc de facto w multi-świecie (a wiemy, że ujrzenie przyszłości automatycznie nieco ją zmienia). Obserwując owego aktora, człowiek mimowolnie zastanawia się, jak ten w sumie miśkowaty facet to robi, że tak pasuje do ról w kinie akcji. Julianne Moore dobrze czuje się, wchodząc w skórę agentek i ogólnie twardych, zdecydowanych na wszystko kobiet, co udowodniła i teraz. Osoby odczuwające sentyment do niejakiego Colombo zapewne uśmiechną się na widok Petera Falka w epizodycznej, dowcipnej roli. Szkoda tylko, że Jessica Biel tym razem jakoś nie błyszczy, wydaje się dziwnie niemrawa. O wiele lepiej wychodzą jej kreacje w stylu „człowiek akcji”.

Pewnym mankamentem filmu jest także kwestia terrorystów. Wiemy właściwie tyle, że napastnicy są zdesperowani i posługują się językiem... francuskim. Ki diabeł? O co im biega? Nie wiadomo.

Ponieważ jest to wydanie DVD, wspomnieć trzeba też o dodatkach. Zawarto w nich niewykorzystane ujęcia i wywiady z aktorami. Materiał o produkcji pokazuje, że aktorzy bardzo dobrze bawili się na planie. Obejrzeć można, w zasadzie jednak nie należą one do szczególnie interesujących dla widzów.

GramTV przedstawia:

Podsumowując krótko: solidna, acz lekkostrawna porcja rozrywki.

Plusy: + zakręcona fabuła + wartka akcja + miłe dla oka efekty specjalne i dobre zdjęcia + ścieżka dźwiękowa + gra Nicholasa Cage’a i Julianne Moore Minusy: - brak wyjaśnienia, o co chodzi terrorystom - aktorska „niemrawość” pani Biel - fani specyficznego klimatu utworów Dicka mogą przeżyć zawód

Tytuł: Next Reżyseria: Lee Tamahori Scenariusz: Gary Goldman, Jonathan Hensleigh i Paul Bernbaum Zdjęcia: David Tattersall Muzyka: Mark Isham Obsada: Nicholas Cage, Julianne Moore, Jessica Biel, Thomas Kretchmann, Peter Falk Produkcja: USA 2007 Dystrybucja: SPI Cena: ?

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
24/02/2008 13:12

Zdecydowałem się pójćś na Next :)dzieki za recenzje;]

Usunięty
Usunięty
24/02/2008 11:20

O ile dobrze się orientuje, to moja rodzina właśnie skończyłą oglądać reklamy i zaczyna się ich senas tego filmu o miłości;/Ja nie dałem się wyrwać na to :)Wygląda na to, że miałem racje :)

Darkstar181
Gramowicz
24/02/2008 09:11

Ten NEXT był tak żałośnie głupi, i ograny do granic możliwości (kiepska fabuła, bez problemu zgadywałem dalszą akcję) że po 25 minutach darowałem sobie. Nawet Nicolas Cage nie ratuje filmu (nawiasem mówiąc, facet się chyba po prostu kończy). Szkoda kasy na ten film. Chyba że ktoś lubi intrygi i teorie spiskowe, no ale żeby brać się za takie odpadki, to trzeba być naprawdę zdesperowanym.Drugiego filmu nie oglądałem, ale już jego jakże oryginalny (hehehe) tytuł zdradza, że to taka typowa komedia romantyczna dla zakochanych, którzy jak już coś oglądają w kinie, to właśnie takiego typu filmy. Nie muszą być one dobre, i tak tłumy zakochanych na nie pójdą (bo przecież nie na Rambo)




Trwa Wczytywanie