Amy Heckerling – "Nigdy nie będę Twoja" – recenzja filmu DVD

Trashka
2008/02/24 20:42
2
0

Bunt przeciwko konserwatystom i... samej sobie

Bunt przeciwko konserwatystom i... samej sobie

Bunt przeciwko konserwatystom i... samej sobie, Amy Heckerling – "Nigdy nie będę Twoja" – recenzja filmu DVD

Najnowszy film Amy Heckerling to nader nietypowa komedia romantyczna. Owszem, jak każdy obraz z tego gatunku przestrzegać musi określonych zasad – są elementy, z których nie wolno rezygnować, albowiem przestaniemy mieć do czynienia z „komedią romantyczną”. Zatem otrzymamy standardowy schemat wydarzeń: zauroczenie, masę problemów pośrodku i wreszcie optymistyczne zakończenie. Jest też mnóstwo humoru, no i oczywiście nieodzowna wredna, upierdliwa baba, psująca szyki głównej bohaterce. Jednakże nietypowym okazuje się sam pomysł na fabułę i przewrotny rozwój tejże.

Warto też podkreślić, że istnieją komedie i komedie, humor i humor. Tu nie uświadczymy dowcipów w stylu „bawarskim”, mamy mnóstwo szalenie zabawnych scen, a wszystkie cechuje szacunek dla inteligencji odbiorcy.

Główną bohaterką jest niejaka Rosie (boska Michelle Pfeiffer) – mieszkanka Los Angeles, scenarzystka i producentka telewizyjnego głupawego tasiemca, którego akcja dzieje się wśród uczniów szkoły średniej (Amerykanie rzeczywiście to uwielbiają), rozwódka, a do tego matka dojrzewającego dziewczątka (Saoirse Ronan), zaczynającego się już rozglądać za chłopcami. Rosie nie ma lekko, ale wszystko traktuje z przymrużeniem oka i jakoś sobie radzi z durnymi pomysłami szefa (Fred Willard), byłym mężem (przezabawny Jon Lovitz), który wciąż wpada bez uprzedzenia o każdej porze, a nade wszystko z coraz to nowymi problemami córki. Rozbrajająco ukazana relacja z latoroślą stanowi zresztą jeden z mocniejszych atutów – to, jak udzielają sobie nawzajem rad życiowych, po prostu zwala z nóg.

Wszystko jakoś się toczy, gdy na drodze naszej bohaterki staje Adam (Paul Rudd), czyli pełen niespożytej energii i jajcarskiego poczucia humoru aktor. Błyskawicznie wpadają sobie nawzajem w oko, a że zostaje on zaangażowany do pulpy produkowanej przez Rosie, spędzają ze sobą sporo czasu. Cała ta sytuacja byłaby „normalna”, gdyby nie pewien „niestosowny” drobiazg. Otóż Adam jest o ponad dekadę młodszy od adorowanej niewiasty. Dla niego nie stanowi to problemu, jest zakochany i już, lecz Rosie, choć wpadła po same uszy, przeżywa istne katusze... „W knajpie pomyślą, że jestem jego matką”, „Co będzie, gdy on zechce mieć dzieci”, i tak dalej, i tak dalej...

I tak doszliśmy do sedna spraw poruszanych w tym filmie. Niektórym się nie podobają, ale nikogo nie dziwią związki osób o dużej różnicy wieku. Naturalnie, pod warunkiem, że starszy jest mężczyzna. Ten może liczyć sobie nawet i trzydzieści lat więcej aniżeli partnerka. Wchodzi tu w grę i patriarchalizm kultury, i kwestie socjobiologiczne. Mężczyzna zwykle ma wyższą pozycję społeczną, więc może sobie pozwolić na coraz to atrakcyjniejsze kobiety. „Najcenniejsze” w kobiecie są atrakcyjność i płodność, a w mężczyźnie przebojowość i majątek. Najagresywniejszy samiec zyskuje dostęp do najpłodniejszej samicy. Istnieje jeszcze mnóstwo podobnych twierdzeń, które nigdy do końca się nie sprawdzały, bo ludzie są różni i mają różne potrzeby. Jak mówi nasza bohaterka (niedokładnie cytując): „A co z wrażliwymi samcami i skłonnymi do dominacji samicami? Jeśli nie ma dla nich miejsca, to natura jest do (...)”. Najlepsze zaś jest to, iż mimo wyrażonego w ten sposób buntu wobec społecznych oczekiwań to właśnie Rosie ma problem, a nie jej otoczenie. Rosie boi się, że związek nie wyjdzie, a córka i były mąż (nota bene aktualnie związany z dziewoją młodszą o dwadzieścia lat) nakłaniają ją, by nie była głupia i spróbowała.

Z powyższą kwestią wiąże się kolejna, prześmiewana w owej komedii tendencja – powszechne histeryczne odmładzanie się, nieakceptowanie faktu, że się starzejemy i że można z tego uczynić atut, coraz liczniejsza banda podstarzałych „nastolatków” w śmiesznych ciuchach. Botoks, operacje plastyczne, odsysanie tłuszczu na potęgę. Amy Heckerling zgrabnie wykpiła hollywoodzkie środowisko, pokazując choćby aktorów tasiemca produkowanego przez Rosie – dwudziestoparolatków grających uczniów szkoły średniej, zachowujących się na planie tak, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. A żeby było śmieszniej, tak prezentuje się rzeczywistość. Wystarczy obejrzeć co poniektóre amerykańskie filmy o tematyce młodzieżowej, by ujrzeć np. trzydziestolatka w roli osiemnastolatka.

Z drugiej jednak strony pani reżyser pokazuje, iż nic nie jest tak proste, jak się wydaje – możemy śmiać się ze „sztuczności” ludzi, którym nie przystoją już martensy i miniówki, z czterdziestolatków chichoczących jak dzieci... Ale czy na pewno są sztuczni? Człowiek jest młody, dopóki czuje się młody. Rosie i Adam, przeżywając pełnię szczęścia, zachowują się jak rozradowane prezentem dzieciaki.

Wracając do samej fabuły, Nigdy nie będę Twoja zachwyca scenariuszem pełnym naprawdę zwariowanych scen, nieraz o bardzo przewrotnym wydźwięku. Rewelacyjny jest choćby motyw Matki Natury (Tracey Ullman), która z oburzeniem napomina Rosie, że powinna ustąpić pola młodszym, płodnym kobietom, i pomstuje na ludzkość, która odchodzi od tego, co „naturalne”. Czyżby upiorny głos podświadomości Rosie?

Na wielką pochwalę zasługują aktorzy – Michelle Pfeiffer to nie tylko przepiękna kobieta, lecz przede wszystkim wspaniała aktorka (co do tego nie trzeba chyba nikogo przekonywać), Paul Rudd bombarduje widzów komizmem i urokiem osobistym, a Saoirse Ronan zachwyca talentem i komediowym wyczuciem. Po raz kolejny pojawia się pytanie, dlaczego polskie dzieci grające w filmach nie potrafią zachowywać się naturalnie?

Na zakończenie słówko o dodatkach: posłuchamy wypowiedzi twórców i aktorów, przeczytamy notki o ich dokonaniach, obejrzymy zwiastuny niniejszej produkcji oraz zwiastuny innych filmów DVD. A teraz podsumowanie: ten film jest po prostu genialny. Nie spodoba się tylko i wyłącznie osobom (rekrutującym się głównie spośród płci męskiej), które programowo omijają szerokim łukiem wszystko, co nosi etykietkę „komedia romantyczna” – i to tylko z tej prostej przyczyny, że go nie obejrzą. Cóż, niech tracą, ich sprawa.

GramTV przedstawia:

Plusy: + poruszenie istotnych, ciekawych spraw + przewrotne wykpienie różnych stereotypów oraz środowiska filmowego + mnóstwo inteligentnego humoru + zwariowana fabuła + rewelacyjna gra aktorska Minusy: - nie stwierdzono

Tytuł: Nigdy nie będę Twoja Reżyser: Amy Heckerling Scenariusz: Amy Heckerling Zdjęcia: Brian Tufano Muzyka: Mike Hedges Obsada: Michelle Pfeiffer, Paul Rudd, Jon Lovitz, Fred Willard, Tracey Ullman, Saoirse Ronan Produkcja: USA 2007 Dystrybucja: Vision Cena: ?

Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
24/02/2008 21:53

Ta komedyjka romantyczna od razu odpada, ale ''''Teczki''''... Naprawdę mnie to zaciekawiło.

Sephirath
Gramowicz
24/02/2008 21:16

"Teczek" w ogóle nie kojarzę. Ale brzmią ciekawie, tacie opowiem :)Komedii zaś nie widziałem, ale musi być wesoła ;)