Umieszczanie scen erotycznych w grze, która ma wejść na amerykański rynek, to ryzykowny biznes. Doświadczyli tego chociażby twórcy GTA: San Andreas (głośna afera "hot coffee"), czy, ostatnimi czasy, RPG-a Mass Effect. Od erotyzmu nie stroni polski Wiedźmin i właśnie ten temat poruszono w wywiadzie z prezesem CD Projektu, Michałem Kicińskim dla bloga MTV Multiplayer.

"W Europie jesteśmy przyzwyczajeni do różnych form czy przejawów erotyzmu w sztukach pięknych, książkach, filmach, a nawet telewizji" - powiedział Kiciński. "Gry nie są wcale traktowane inaczej. Zawsze byliśmy pewni, że jeśli zmieścimy się w granicach dobrego smaku, nie pozostawiając jednocześnie niedopowiedzeń, to cokolwiek zaprezentujemy w Wiedźminie będzie akceptowalne dla grupy docelowych odbiorców, jaką są dorośli gracze" - dodał.
Sceny nagości musiały jednak zostać wycięte z amerykańskiej wersji gry, która i tak oznaczona została literką M (Mature - dla osób powyżej 17. roku życia). Było to konieczne w celu uniknięcia wrzucenia gry do worka, oznaczonego symbolem AO (Adults Only - tylko dla dorosłych). Gdyby Wiedźmin został właśnie tak sklasyfikowany, miałby ogromne trudności na rynku amerykańskim. Największe sieci sklepów nie chcą bowiem rozprowadzać tytułów z takim właśnie oznaczeniem. W przypadku zaś, gdyby produkcja studia CD Projekt RED ukazała się na konsolach, oznaczenie AO uniemożliwiłoby wydanie jej na sprzęcie Sony, Microsoftu czy Nintendo.
Stany Zjednoczone to jednak nie jedyne państwo, stosujące tak częste obostrzenia. W Niemczech wersja Wiedźmina musiała zostać nieco bardziej złagodzona pod względem brutalności. Każdy region ma bowiem inne zapotrzebowania, czego najlepszym dowodem są słowa Kicińskiego: "Europejska wersja była mniej ocenzurowana, a dla przykładu w Rosji dziennikarze domagali się większej ilości scen erotycznych!".

Celem prezesa CD Projektu było, by gra trafiła do rąk graczy odpowiednio dojrzałych. "W wieku 18 lat możesz wejść do sklepu na terenie USA i nabyć filmy czy czasopisma prezentujące treści o wiele bardziej gorszące od tych zawartych w Wiedźminie" - zauważył Kiciński.
Według niego spojrzenie na problem erotyzmu w Stanach Zjednoczonych powinno ewoluować i zbliżyć się do europejskiego. Obecnie jednak dialog nie zmierza jego zdaniem w dobrą stronę. Głównym argumentem przeciwko scenom nagości w grach jest fakt, że największą grupę odbiorców stanowią młodzi ludzie, a takie treści wywierają na nich niszczący wpływ.