Dzień szósty - Mroczne Elfy
O skaliste wybrzeże na północnym skraju Bretonii z hukiem rozbijały się morskie fale. Morze skrywała mgła gęsta niczym mleko. W mgle poruszał się kształt, bezgłośny, mroczny i nieludzki. Mimo że na brzegu nikt nie widział go wyraźnie, każdego zdjął strach i przerażenie.

Wiedz, nędzny człowieku, że Wiedźmi Król jest najwyższym władcą na tym marnym świecie. Armie tysięcy wojowników czekają na jego rozkaz, by nieść śmierć i zniszczenie niepokornym. Na dźwięk jego imienia drżą nawet demony Chaosu. Służą mu bestie z głębin mórz i ziemi, a magiczne moce są na jedno jego skinienie. Tysiące niewolników ze wszystkich znanych ras pracuje i umiera każdego dnia w kopalniach i kamieniołomach Naggaroth. Inni poświęcani są na ołtarzach Khaine’a, a zdarte z nich skóry łopoczą na wyniosłych murach jego twierdz i sztandarach jego zwycięskich armii. Drżyjcie, gdyż nadchodzi czas wojny, gdy po raz kolejny świat pozna jego gniew i wściekłość.
