Twórca gry Bob's game "wkręcił" wszystkich organizując swoją akcję protestacyjną. Cała ta szopka była od początku zaplanowaną wirusową akcją marketingową i trzeba przyznać, że Robert Pelloni osiągnął to, co zamierzał - zdobył uwagę mediów.

Ale co tu się dziwić. Nie codziennie zrozpaczony emo-deweloper zamyka się na 100 dni w pokoju, demoluje swoje otoczenie, a potem śpi pod stosem mebli i sprzętu. Rolę wisienki na torcie w tym przypadku pełniło rzekome wejście policji oraz coraz bardziej bełkotliwe wpisy na blogu.
"Bob" twierdzi, że zorganizował całą tę akcję, bo tęskni za czasami, gdy gry były reklamowane w ciekawy sposób (nie według schematu 30 sekund rozgrywki i logo na końcu spotu).
Jeżeli jacyś deesowcy wciąż są ciekawi, czy Bob's game faktycznie było warte takiego szumu - Pelloni wyda ją, "choćby nawet sam musiał wyprodukować kartridże". Data premiery nie jest znana.