Jako że program Wybacz mi dawno zniknął z telewizyjnych ekranów, Romero wybrał dziennikarzy z serwisu Gamesauce, by na ich łamach zwierzyć się ze swoich grzechów. Reklama promująca Daikatanę była prosta - napis "John Romero´s About To Make You His Bitch" na czerwonym tle. Gdyby gra była dobra, może kilka osób na taki układ by się zgodziło, ale że wyszło jak wyszło, znaczna większość się pogniewała. I to do nich Romero kieruje te słowa:
Wiedziałem, że to ryzykowne. Nie chciałem tego robić, bo tyło bez sensu. Ale wszyscy wtedy tak mówili, taka była kultura, szczególnie w grach FPS, a z tego byłem przecież znany. Nigdy nie chciałem, żeby gracze byli moimi dziwkami, zwłaszcza moi fani. Przed wydaniem tej reklamy miałem wspaniałe relacje z graczami, a także z innymi twórcami. Po tym wszystko się zmieniło, bo hasło obrażało każdego, kto je przeczytał. Dlatego chciałbym Was za to przeprosić.
Po dziesięciu latach takie słowa? Wzruszające. Być może faktycznie Johna gryzło sumienie, a być może Romero chce troszeczkę poprawić swój wizerunek w branży. Ostatnio nic mu nie wychodziło, a coraz częściej słyszy się, że twórca próbuje zebrać ekipę, by stworzyć coś nowego. Z czystą kartą byłoby mu łatwiej zaprosić chętnych do zabawy.
Pytanie do Was: wybaczamy czy potępiamy? W sumie chyba najlepszą pokutą byłby hit na miarę pierwszego Quake'a albo Dooma. Ale czy Romero ma jeszcze odpowiednie umiejętności...?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!