Raport EEDAR: Marka ważniejsza od jakości gry

Patryk Purczyński
2010/11/20 21:44

Październikowe wyniki sprzedaży jednoznacznie pokazują: nieważne, że nowe odsłony słynnych serii są gorsze od poprzedniczek. Gracze i tak je kupują.

W rywalizacji między rozpoznawalnością a jakością punkt zdobywa ta pierwsza. Analityk EEDAR, Jesse Divnich, przeprowadził analizę sprzedaży i ocen tytułów, które debiutowały w październiku, a następnie zestawił odpowiednie wartości z analogicznymi danymi, dotyczącymi poprzednich części badanych serii. Nietrudno wyciągnąć z tych obserwacji stosowne wnioski.

- Nawet mimo tego, że Fallout: New Vegas, Fable III, Medal of Honor i Star Wars: The Forced Unleashed II (najlepiej sprzedające się tytuły w październiku) otrzymały oceny niższe od swoich poprzedników, rozpoznawalność tych marek wystarczyła, by załatać luki w jakości - mówi, cytowany przez portal IndustryGamers Divnich, który wystąpienie na ten temat wygłosił podczas imprezy Digital Interactive Gaming 2010. Raport EEDAR: Marka ważniejsza od jakości gry

- Prawda jest taka, że w momencie gdy obietnice wysokiej jakości przylgną do danej marki, jej kapitał własny odgrywa kluczową rolę w przekonywaniu konsumentów do zakupu. Tak długo, jak obniżanie jakości nie jest zdecydowane i wyraźne, nie powinno to negatywnie wpływać na sprzedaż. Klienci mają dużą zdolność do wybaczania wpadek - uzasadnia analityk.

Tym niemniej, sam Divnich przyznaje, że spychanie utrzymywania jakości na wysokim poziomie na dalszy plan to bardzo śliski grunt. Zwłaszcza, gdy wydawca pragnie, by dana seria była długofalowym projektem. - Zaznaczmy, że obniżanie jakości rzadko wpływa na znaczący wzrost popularności serii. Powoduje raczej, że zainteresowanie nową częścią jest zbliżone do tego, jakie można było odnotować w przypadku poprzedniej odsłony. Dla niektórych wydawców taka sytuacja jest w pełni akceptowalna - tłumaczy Divnich.

GramTV przedstawia:

Takie firmy mogą nawet jego zdaniem celowo obniżać koszty produkcji. - Jeżeli obietnice względem konsumentów i kapitał własny marki mają odpowiednio wypracowaną pozycję, dystrybutor często zatrudnia inne studio do wykonania następnej odsłony - punktuje analityk EEDAR. - Ewentualny wzrost w osiąganych zyskach może być przeznaczany na produkcję kolejnej części, z którą konsumenci będą wiązali takie same nadzieje, jak z poprzednią. Pociągnie to za sobą wzrost całej serii - dodaje.

Należy jednak pamiętać również o drugiej stronie przedsięwzięcia, czyli tych, którzy finansują poszczególne projekty. Nie wszystkie gry przynoszą bowiem takie dochody, jak Call of Duty: Black Ops czy Halo: Reach. - Konsumenci mają skłonność do zapominania tego, jak dużo nakładów, ryzyka i trudu trzeba, by wypracować średnią ocen na poziomie co najmniej 90 punktów. Tylko 1 proc. tytułów może pochwalić się takim osiągnięciem - podkreśla Divnich.

- Często zdarza się więc, że producenci są skłonni poświęcić znaczące zyski na rzecz głębszego zasadzenia i ustabilizowania wielkich obietnic względem konsumenta oraz kapitału własnego marki. Producenci mogą w przyszłości skupić się na odzyskiwaniu tych kosztów w celu podtrzymywania silnego kapitału własnego - konkluduje.

Komentarze
44
Vojtas
Gramowicz
24/11/2010 19:07
Dnia 24.11.2010 o 17:55, Namaru napisał:

> Ale nie bierze pod uwagę żadnych innych zawiłości, ani tym bardziej powodów. I słusznie > - bo gdyby głębiej kopać, można by się dokopać do niezłego łajna. Ale to nie ma znaczenia.

Ma to fundamentalne znaczenie dla sensowności porównania - wszystko musi się zgadzać, a nie tylko jeden porównywany element.

Usunięty
Usunięty
24/11/2010 17:55
Dnia 22.11.2010 o 17:42, Vojtas napisał:

Ale nie bierze pod uwagę żadnych innych zawiłości, ani tym bardziej powodów. I słusznie - bo gdyby głębiej kopać, można by się dokopać do niezłego łajna.

Ale to nie ma znaczenia. Chodzi jedynie o ukazanie prawidłowości, że gry są coraz niżej oceniane (gorsze), a mimo to kupuje je coraz więcej ludzi.

Vojtas
Gramowicz
22/11/2010 17:42
Dnia 22.11.2010 o 17:30, Namaru napisał:

Właśnie mają znaczenie. Bo raport porównuje między sobą oceny kolejnych odsłony tej samej gry (a nie różnych marek)!

Ale nie bierze pod uwagę żadnych innych zawiłości, ani tym bardziej powodów. I słusznie - bo gdyby głębiej kopać, można by się dokopać do niezłego łajna. Chodzi o to, że nie masz żadnych pewników, bo nic nie jest jawne. Krótko mówiąc - raport wisi w próżni półprawd, półkłamstw i kłamstw.




Trwa Wczytywanie