- Kto by chciał być postrzegany jako ten zły we własnym przemyśle? - pyta Eric Hirshberg. Activision próbuje ocieplić swój wizerunek. Na dymisję Bobby'ego Koticka jednak nie liczcie.
- Kto by chciał być postrzegany jako ten zły we własnym przemyśle? - pyta Eric Hirshberg. Activision próbuje ocieplić swój wizerunek. Na dymisję Bobby'ego Koticka jednak nie liczcie.
- Kto by chciał być postrzegany jako ten zły we własnym przemyśle? Kto by chciał robić za złoczyńcę, za imperium zła? - pytał Hirshberg dziennikarzy Gamasutry. - Sądzę, że sprawa jest drastycznie rozdmuchana. Ja widzę niezwykle kreatywną spółkę, która daje podlegającym jej studiom odpowiednie narzędzia i zasoby do robienia wielkich rzeczy, która nie boi się przesunąć daty premiery, jeśli zajdzie taka potrzeba - argumentował.
Przywrócenie firmie ludzkiej twarzy Hirshberg nazwał rzeczą kluczową, podobnie jak bycie przejrzystym, szczerym i ludzkim w kontaktach ze społecznością. Jako pozytywny przykład relacji z fanami podał sprawę wycieku informacji na temat Modern Warfare 3. - Otrzymaliśmy wiele głosów poparcia, ludzie byli zaskoczeni naszą reakcją. Sądzili zapewne, że ogarnie nas wściekłość, a my przyjęliśmy to spokojnie - zaznaczył.
Już w zeszłym roku w podobnym tonie wypowiadał się Bobby Kotick. - Nie wiem jak to się stało. Całe życie byłem rebeliantem latającym statkiem Millennium Falcon albo X-Wing, a nagle obudziłem się na pokładzie Gwiazdy Śmierci - stwierdził, poruszając się niezwykle zręcznie w gwiezdnowojennej retoryce.