Na wczorajszej, mającej miejsce w Barcelonie konferencji Gamelab, Peter Molyneux oświadczył, że jego studio Lionhead pracuje równolegle nad dwoma projektami: Fable: The Journey i czymś supertajnym.
Na wczorajszej, mającej miejsce w Barcelonie konferencji Gamelab, Peter Molyneux oświadczył, że jego studio Lionhead pracuje równolegle nad dwoma projektami: Fable: The Journey i czymś supertajnym.
Dopuszczony raz do głosu, Piotruś musiał oczywiście wykorzystać to, by powiedzieć kilka rzeczy na temat pierwszego, całkiem jawnego projektu, czyli raczej chłodno przyjętej na E3 2011 gry Fable: The Journey. Po pierwsze kategorycznie zaprzeczył, jakoby rozgrywka miała być wyłącznie "na szynach". Co więcej da się grać na siedząco. Dodał też, że produkcja ta wykorzystuje ogromne ilości technologii, która pozostała po słynnym demo Milo and Kate. Niestety, nie sprecyzował, które to elementy.
Poza tym pozachwycał się po raz kolejny nad cudownością Kinecta i dał do zrozumienia, że Fable: The Journey będzie dla graczy niezwykle emocjonalnym przeżyciem. Zresztą suche streszczenie tego na pewno nie odda. Oddam zatem głos Mistrzowi:
Niektórzy pomyślą zapewne: Nie chcę korzystać z Kinecta. Nie chcę skakać po całym pokoju, chcę normalnie usiąść. To myślenie o negatywach. Pomyśl o pozytywach Kinecta. Najwspanialsza, najcudowniejsza rzecz w Kinekcie, to fakt, że on cię widzi.
Najbardziej niesamowita rzecz w Journey, to fakt, że możesz grać w to siedząc. Jeśli chcę opowiedzieć najbardziej emocjonalną historię w sadze Fable, powinieneś być zrelaksowany.
A teraz najlepsze, o koniu:
Ten koń jest jedną z najbardziej niesamowitych rzeczy, jakie kiedykolwiek stworzyliśmy. Jest w nim tyle uczuć. Pomyśl o połączeniu chowańca z Black & White, psa z Fable i mojego chomika, kiedy byłem dzieckiem.
Chcę sprawić, żebyś się popłakał. Chcę stać się kluchą w twoim gardle. Chcę, żebyś zapamiętał to do końca swojego życia. Po co miałbym tworzyć grę, która tego nie uczyni?
On się chyba nigdy nie zmieni...