Kochałeś pierwszą część Halo i tęsknisz za tym, co czyniło ją tak wyjątkową? Cóż, dziś jest Twój szczęśliwy dzień! Przynajmniej w teorii - technicznie, będzie to dzień premiery samej gry. Szczegóły (tradycyjnie) w rozwinięciu newsa.
Kochałeś pierwszą część Halo i tęsknisz za tym, co czyniło ją tak wyjątkową? Cóż, dziś jest Twój szczęśliwy dzień! Przynajmniej w teorii - technicznie, będzie to dzień premiery samej gry. Szczegóły (tradycyjnie) w rozwinięciu newsa.
"Jedną z najważniejszych spraw związanych z Halo 4 jest powrót do tego, co sprawiło, że gracze zakochali się w pierwszej części Halo" - mówi ochoczo pan Stephen, choć niestety nie jest w stanie sprecyzować, do dokładnie ma na myśli. Całkiem możliwe jest, że jeśli w szeregach 343 Industries znajdują się wierni fani serii, to Halo rzeczywiście wróci do korzeni, które przecież zapewniły jej sławę i sukces. Oczywiście, możliwa jest też opcja kompletnego spaprania projektu i narażenia się fanom, ale to już swoją drogą. "Gra jest inna od Gears of War, jest inna od Call of Duty. Może współistnieć z tymi seriami."
Pan z Microsoftu postanowił też wspomnieć o innej, równie ważnej dla graczy sprawie, jaką jest odświeżona edycja pierwszej części Halo, wydawana z okazji dziesięciolecia serii. "Edycja jest niesamowita, stanowi efekt ogromnej pasji twórców. Ważnym jest, byśmy uczcili to właściwie - gra jest dla nas niezwykle ważnym kamieniem milowym, który pomógł rozruszać naszą platformę na wiele sposobów."
"Osoby, które mają teraz po osiemnaście lat, były tylko ośmiolatkami w chwili premiery pierwszego Halo, więc prawdopodobnie nie miały okazję nawet zagrać w grę. To zaległości, które Anniversary Pack pomoże nadrobić razem z Halo 4."
Nieco przeraża fakt, że do zwiększenia szansy na wybicie się gry ponad konkurencyjne tytuły konieczne jest podanie opisu "Nasza gra jest inna od Gears of War i Call of Duty!", starając się walczyć z aktualnym trendem prowadzenia rynku przez kilka (dość podobnych do siebie) serii gier, który przecież Microsoft sam wzmocnił - właśnie przez silne wspieranie serii Call of Duty i Gears of War. Bo problemem nie jest przecież brak różnorodności wśród dostępnych tytułów, ale to, jakie gry są wybierane przez graczy najczęściej.
Tak na marginesie - nie wiem jak u Was, ale zarówno w Halo, Gears of War, jak i Call of Duty zostałem zbesztany przez dwunastolatków o płci bliżej nieokreślonej już kilkaset razy. Nazwijcie mnie wrednym, ale to podobieństwo, którego pozbyć będzie się niezwykle ciężko. Dalej, Microsoft!