Bulletstorm jest jedną z wulgarniejszych gier wydanych w tym roku. Na szefie People Can Fly początkowo nie robiło to większego wrażenia, ale po przeczytaniu polskiego zapisu... zarumienił się.
Bulletstorm jest jedną z wulgarniejszych gier wydanych w tym roku. Na szefie People Can Fly początkowo nie robiło to większego wrażenia, ale po przeczytaniu polskiego zapisu... zarumienił się.
- Kiedy wypowiadasz je na głos, to nic wielkiego, prawda? Zakładam, że nie ma problemu, by użyć takiego słownictwa podczas obiadu z rodziną? Tak właśnie w naszych uszach brzmiały wszystkie F-bomby. Dla nas jako Polaków, całe mocne słownictwo w Bulletstormie było egzotyczne i zabawne - zdradził Chmielarz.
- Innymi słowy, ludzie z Epic Games sądzili, że to właśnie tego chcieliśmy i szanowali naszą wizję, tymczasem my nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ta wizja trochę wymknęła się ponad to, co zakładaliśmy. Dopiero na sam koniec produkcji, gdy przeczytałem polskie tłumaczenie gry, zdałem sobie sprawę, jak bardzo zaszaleliśmy. Sam dużo przeklinam - bardzo dużo. A mimo to się tak jakby zarumieniłem - dodał.
A Wy jak odbieracie liczbę słów na "f", które padają w Bulletstormie? Chmielarz i spółka rzeczywiście przesadzili czy przekleństwa dobrze wkomponowały się w rozgrywkę? Dajcie znać w komentarzach.