Tym razem mój wybór może być nieco zaskakujący, wszak w ciągu minionych siedmiu dni ważnych i interesujących informacji nie brakowało. Tym niemniej, to właśnie strzelanina Ubisoftu skłoniła mnie do pewnych refleksji.
Tym razem mój wybór może być nieco zaskakujący, wszak w ciągu minionych siedmiu dni ważnych i interesujących informacji nie brakowało. Tym niemniej, to właśnie strzelanina Ubisoftu skłoniła mnie do pewnych refleksji.
Dla mnie jest to sytuacja tyleż zadziwiająca, co niezrozumiała. Już w drugiej połowie listopada przedstawiciele Ubisoftu zarzekali się przecież, że Ghost Recon: Future Soldier na pecetach się nie pojawi. Dlaczego? - Ponieważ wiemy, że 95 proc. użytkowników będzie używać nielegalnej wersji gry - tłumaczył wówczas Sebastien Arnoult. I można się na taką decyzję burzyć, co też uczynili nasi Czytelnicy, gremialnie wyśmiewając umiejętności jasnowidzenia w obozie francuskiego giganta, ale trzeba ją zaakceptować i przejść z tym do porządku dziennego. Jeden z największych europejskich wydawców od pewnego czasu słynie przecież z narastającej niechęci do przemysłu gier komputerowych (kuriozalne zabezpieczenia i ustawiczne opóźnianie terminów wydania względem konsol są na to koronnymi dowodami), zatem decyzja o absencji żołnierzy przyszłości na blaszakach specjalnym szokiem dla kogoś, kto śledzi poczynania tej firmy, być nie powinna.
Kiedy już się wydawało, że temat mamy zamknięty, w sieci pojawił się kalendarz wydawniczy Ubisoftu, a w nim jak wół wśród platform docelowych stoją dwie dobrze nam znane literki: PC. Początkowo można było podejrzewać, że popełniono zwykłą, ludzką pomyłkę, jednak kilka dni później nadeszło potwierdzenie: Ghost Recon: Future Soldier zjawi się na pecetach, ale później niż na konsolach. Doprawdy, konsekwencja godna aplauzu na stojąco. Decyzja o stworzeniu wersji na komputery została bowiem ujawniona w momencie, gdy minęło ledwie półtora miesiąca od słynnego: "wiemy, że 95 proc. użytkowników będzie używać nielegalnej wersji gry". Czyli co, nagle we francuskim obozie postanowiono zabawić się w miłosiernych samarytan, którzy pozwolą niecnym użytkownikom platformy PC rozkradać ich dobytek?
To pytanie, choć zanurzone w sarkazmie, na razie pozostaje bez odpowiedzi - Ubisoft nie wyjaśnił bowiem, skąd ta nagła zmiana decyzji. I nie chcę wyjść na kogoś, kto jest wiecznie niezadowolony. Dobrze się bowiem w mojej skromnej opinii stanie, gdy nowy Ghost Recon wreszcie na te komputery trafi. Dobrze też, że wydawca od początku nie owija w bawełnę i zapowiada, że pecetowcy na grę poczekają dłużej niż właściciele Xboksa 360 czy PlayStation 3 - w ten sposób można uniknąć niepotrzebnych rozczarowań. To, co mi nie odpowiada, to sposób, w jaki Ubisoft traktuje część swoich klientów. Doskonale rozumiem, że władze firmy poczuły się dotknięte skalą piractwa na tej platformie. Tym niemniej, oferta kierowana jest przecież nie do - nazywajmy rzeczy po imieniu - złodziei, a tych, którzy w istocie chcą za dany produkt zapłacić. I ta właśnie grupa na podobne traktowanie nie zasługuje.
Proponuję więc, aby Ubisoft uporządkował swoją politykę informacyjną i nie piętnował przy każdej możliwej okazji rynku pecetowego. Przecież gdyby tworzenie gier przeznaczonych na komputery się nie opłacało, to inni producenci też by się z tego interesu wypisali - a jednak w nim trwają. Zdaję sobie sprawę, że ten argument jest mocno wyświechtany i trąci demagogią, ale jednocześnie mam prawo czuć oburzenie widząc jaką politykę prowadzi francuska firma. Nie wydaje mi się zresztą, by takie działania na dłuższą metę przyniosły Ubisoftowi korzyści. Wystarczy spojrzeć na to, jak z pecetowcami postępuje Namco Bandai - firma sama wystąpiła z propozycją założenia internetowej petycji dotyczącej stworzenia Dark Souls na PC i poczekała na jej rezultaty. Nie wiem, czy akcja przyniesie jakikolwiek efekt, ale wizerunkowo rozegrano to wzorcowo.
Przechodząc do podsumowania, dziś mało było o samej grze, a więcej o przemyśleniach okołotematycznych. Ale taki właśnie ten cykl ma być - z porcją informacji, ale przede wszystkim publicystyczny. Liczę też na gorącą, acz rzeczową dyskusję w komentarzach.
Zobacz też: Gra tygodnia #1: XCOM: Enemy Unknown