Nie będzie TimeSplitters 4, bo "wydawcy chcą tylko Call of Duty"

Patryk Purczyński
2012/05/03 12:27

Współzałożyciel Free Radical Design zdradza, że odbył wiele rozmów z potencjalnymi wydawcami TimeSplitters 4. Niestety, żaden z nich nie wykazał zainteresowania.

Nie będzie TimeSplitters 4, bo

Gracze z niecierpliwością wyczekują wieści dotyczących kolejnej części TimeSplitters. Najwyraźniej będą musieli się oni obejść smakiem - przed kilkoma dniami prezentowaliśmy nietuzinkowe oświadczenie studia Crytek o kilku małpach piszących kod gry. Teraz, już na poważnie, powody, dla których projekt tkwi w martwym punkcie, wyjawia Steve Ellis, były dyrektor generalny Free Radical Design (wchłoniętego przez Crytek).

- Spędziłem cały 2008 rok na rozmowach z wydawcami, usiłując podpisać kontrakt na TimeSplitters 4 - wspomina na łamach Edge'a. - Po prostu nie ma zainteresowania stworzeniem czegokolwiek, co próbuje wyjść poza panujące w gatunku reguły - nikt nie chce zrobić czegoś dziwacznego i nieco innego, ponieważ wiąże się to ze zbyt dużym ryzykiem - stwierdza.

GramTV przedstawia:

- Nikt tak naprawdę nie kupuje FPS-ów jeśli nie nazywają się one Call of Duty. Zgaduję, że Battlefield spisał się nieźle, ale oprócz tego każdy FPS traci pieniądze. Spójrzcie na taki Crysis 2 - to świetna gra, ale nie ma szans na to, żeby nawet zbliżyła się pod względem przychodów do kosztów, jakie pochłonęła jej produkcja - dodaje.

Komentarze
22
Usunięty
Usunięty
04/05/2012 22:21

Dnia 04.05.2012 o 10:01, Lordpilot napisał:

Jak tak czytam jego posty to mam jednak pewne wątpliwości czy on ma jakiekolwiek rozeznanie w rzeczywistości. Bardziej obstawiam, że jemu się wydaje, że ma rozeznanie :) . Pomijam już wieczne marudzenie, ale choćby udowodnienie takiego zdania: "A jesli gry sa produktami komercyjnymi, to musza byc kierowane do smarkatych debili, bo oni stanowia 90% klienteli..." byłoby dośc karkołomne, biorąc pod uwagę, że średnia wieku graczy ciągle rośnie (teraz to już bodajże 38 lat).

Wiek nic nie mówi o inteligencji człowieka, jakby tak było to w wieku 60 lat bylibyśmy Einstainami ;) Wiesz, co poradzić, że najbardziej popularne gry to te w których nie trzeba myśleć?Gdzie seria "generałów", lub "battlegroundy"? Gdzie gry, w której opisy potrafiły wciągnąć jak cholera, bo budowały fabułę?Pozdrawiam.

Usunięty
Usunięty
04/05/2012 20:51

Nie mowie, ze go nie rozumiem, ale Panie- ile mozna?..;) To trwa juz od tylu lat, zupelnie jakby ktos sie zapienil w XXI wieku ze nie wolno robic kupy na chodniku w srodku miasta, tylko trzeba kilometrami donosic w ciezkich bolach- wiadomo, czasy sie zmieniaja, powstaja nowe standardy (niekoniecznie bardziej wyrafinowane, ale w pewnym sensie odzwierciedlajace aktualne zapotrzebowania wraz z wplywem wydawnictw itd.) i kurde tak bylo, jest i bedzie :) Mozna poczekac na lepsze czasy, albo do nich wrocic, ale zeby sie non stop uzalac nad tematem?- Wiosna jest. Czyli juz jest troche lepiej ;p

Tenebrael
Gramowicz
04/05/2012 12:22

kodi24, Lordpilot:Wiecie, faktem jest, że Boro666 dość ostro tutaj pojechał, może nawet zbyt ostro i nieco przejaskrawił pewne fakty. Ale z drugiej strony, trudno odmówić mu pewnych racji. Bo powiedzcie tak uczciwie, ile ostatnio wychodzi gier, w których liczy się cokolwiek więcej ponad małpią zręczność i refleks? W ilu grach jest jakakolwiek nowatorska fabuła (nie mówię, by była arcydziełem literackim, ale jedynie by nie kopiowała do znudzenia oklepanych schematów)? W ilu grach konieczne jest, by nieco ruszyc mózgownicą, a nie tylko mashowac przyciski? Odpowiedź jest prosta - takich produkcji jest BARDZO mało, z czego wiekszość to gry indie.Wystarczy zresztą spojrzeć na konkretne serie wydawnicze i zmiany w nich zachodzące. Taki Tomb Raider zmienił się z wymagającej jakiegoś pomyslunku action-adventure w zwykłą zręcznościówkę,w której szczytem trudności zagaadki jest przesunięcie kuli o kilka metrów, na rzucające się od razu w oczy miejsce. Seria Heroes została uproszczona we wszystkim, co się chyba da, twórcy pokasowali elementy, które mogłyby sprawić trudność mniej inteligentnemu graczowi i przyczynić się do jego porażki. Gry od BioWare z wymagających taktycznego podejścia (BG1 i 2, IWD) i/lub uważnego prowadzenia dialogów (Torment) stały się produkowanymi hurtowo button-masherami, gdzie wszelka taktyka, rozwój postaci czy dialogi sa jedynie drobnym dodatkiem do jatki. FPS-y z wymagających niezłej orientacji "labiryntówek" (Doom, Quake, Unreal) stały się "celowniczkami na szynach", które od takiego House Of The Dead odróżnia tylko to, że sami poruszamy się w przód lub w tył (w bok się nie da, bo od razu jest niewidzialna ściana). Przygodówki zdychają (a raczej stały się niszowe), strategie podobnie. To samo jest w kwestii samouczków - obecnie gra bez samouczka nie może istnieć, bo od razu jest płacz, że - o zgrozo! - trzeba CZYTAĆ instrukcję! (patrz choćby marudzenie na Wiedźmina 2 przed rozszerzeniem).Choć w sumie nie do końca jest prawdą, że gry stały się rozrywką dla idiotów. Nie, dla idiotów nie - dla ludzi, którzy chca jedynie pobieznej, niezobowiązującej rozrywki. To nieco jak z kinem. Największą popularnością cieszą się najmniej ambitne filmy, które posiadają hektolitry akcji i efektów specjalnych - bo zapewniają najbardziej prostą rozrywkę, jak tylko się da.Nie dziwi więc, że wiek graczy to nawet 35-40 lat. Gry z rozrywki dla pasjonatów, którzy mogli i chcieli poświęcać im czas, dla ktorych nauka mechaniki, zgłębianie zasad i wyuczanie się taktyk było wielkim plusem produkcji, stały się rozrywką dla "mas", które to masy traktują je jedynie jako odpoczynek po pracy, chwila luźnego relaksu. Nie muszą być idiotami, mają po prostu inne oczekiwania.Stąd też owczy pęd na gry proste, łatwe, powielające schematy, nie wymagające wiele zdolności umysłowych od grającego.




Trwa Wczytywanie