Tym razem będzie nie tyle o samej grze, co o odpowiedzialnym za nie studiu. W ostatnich dniach branżą wstrząsnęła bowiem wieść o nagłym zamknięciu 38 Studios i Big Huge Games.
Tym razem będzie nie tyle o samej grze, co o odpowiedzialnym za nie studiu. W ostatnich dniach branżą wstrząsnęła bowiem wieść o nagłym zamknięciu 38 Studios i Big Huge Games.
Taki właśnie był ten mijający tydzień - obserwowaliśmy nagły, chyba jednak niespodziewany upadek studia, które przecież w ostatnim czasie wydało na świat całkiem udaną, a na pewno niezwykle bogatą, grę. Wieści o zamknięciu 38 Studios dopadły nas z tym większego zaskoczenia, że pracownicy rozprawiali już od kilku tygodni nad swoją kolejną produkcją, powiązaną zresztą z Amalurem, Project Copernicus. Miała to być masówka, której akcja toczy się 2500 lat po wydarzeniach przedstawionych w KoA: Reckoning. Jej producenci nie zdążyli niestety zdradzić zbyt wielu szczegółów na jej temat, choć pewnie planowali już, kiedy podzielić się z fanami swoją twórczością. Jak zdradza bowiem słynny amerykański pisarz Robert Anthony Salvatore, który uczestniczył w pracach nad Project Copernicus, produkcja była na znacznie bardziej zaawansowanym poziomie niż wskazywały to doniesienia w mediach.
- Bardzo chciałbym wam pokazać choć część rzeczy, które zrobiliśmy. Środowisko, animacje i rozgrywka wprawiłyby was w osłupienie. I pewnie nie powinienem tego zdradzać, ale co mi tam: Reckoning było tylko niewielkim wycinkiem świata sprzed 2500 lat w porównaniu do tego z MMO - mówił w jednym z wywiadów Salvatore. Przyznał też, że nie wie, jaka przyszłość czeka Project Copernicus. Trudno jednak oczekiwać innego scenariusza niż wyrzucenie tego niewątpliwie intrygująco zapowiadającego się tytułu na śmietnisko dziejów. Sam Salvatore zauważył zresztą, że nawet gdyby udało się dokończyć prace nad tym projektem, to i tak obecna sytuacja na rynku masówek jest wysoce niesprzyjająca - wystarczy zobaczyć, z jakimi problemami zmaga się Star Wars: The Old Republic, jak szybko ubywało subskrybentów innym głośnym tytułom.
W ten oto sposób prawdopodobnie na dobre tracimy z radarów kolejną już po Stalkerze 2 produkcję, z którą zapewne wielu wiązało niemałe nadzieje. I choć oba przypadki są różne (GSC Game World rzekomo nie było w stanie uzyskać zadowalających postępów; problemy 38 Studios mają podłoże wyłącznie finansowe), nasuwa się to samo pytanie: dlaczego? Jeśli chodzi o producentów Kingdoms of Amalur: Reckoning na pewno za częściową odpowiedź mogą posłużyć koszty produkcji. 1,2 miliona sprzedanych kopii to jak na nową markę bardzo przyzwoity wynik, zwłaszcza, że niedługo przed nią światło dzienne ujrzał absolutny hit, TES V: Skyrim, a tuż po niej debiutował Mass Effect 3, w którego marketing EA wolało inwestować zdecydowanie mocniej. I ten przyzwoity wynik, osiągnięty w warunkach osaczenia niezwykle silną konkurencją, nie wystarczył na pokrycie choćby połowy wydatków. A ponieważ coraz częściej słyszymy o kłopotach finansowych spółek i minusowych bilansach na koniec kwartału czy roku, to mam poważne obawy, że cały ten przemysł, a zwłaszcza brak umiejętności minimalizowania kosztów związanych z produkcją gier, pcha nas w ślepy zaułek. Jeszcze gorsze jest to, że - nie licząc drugiej skrajności, jaką są robione niekiedy śmiesznie małym nakładem pieniędzy gry niezależne - nie widać perspektyw na wyjście z tego impasu.
Na koniec w ramach małego przypomnienia zamieszczam upubliczniony niedawno materiał z Project Copernicus. Przypatrzcie mu się uważnie, bo lepszej po temu okazji możecie niestety nie doczekać.
Zobacz też: Gra tygodnia #20: Diablo III