Podczas tegorocznych targów E3 Nintendo nie wprawiło graczy w zachwyt konsolą Wii U, jednak wydawcy nie lekceważą jej potencjału. Widzą w niej możliwość długoterminowego rozwoju.
Podczas tegorocznych targów E3 Nintendo nie wprawiło graczy w zachwyt konsolą Wii U, jednak wydawcy nie lekceważą jej potencjału. Widzą w niej możliwość długoterminowego rozwoju.
Szef Take-Two, Strauss Zelnick, ma jednak odmienne zdanie na ten temat i jest sceptycznie nastawiony. Chociaż gry sportowe lub familijne tej firmy trafią na Wii U, nie zanosi się, by było podobnie z większymi, poważniejszymi tytułami. Mimo to Take-Two zamierza wykorzystać swoją szansę na umocnienie swojej pozycji w przemyśle gier.
- Dla takiej firmy, jak nasza, to wspaniała okazja – mówi Zelnick. – Wypuszczanie na rynek nowych konsol oddziela zwycięzców od przegranych, a my oczekujemy, że będziemy zaliczać się do tych pierwszych.
Zelnick uważa, że trzeba mieć cztery klucze do sukcesu: własną markę, najlepsze technologie, talent do tworzenia gier i dobrze zbalansowany plan, i że Take-Two posiada je wszystkie, dzięki czemu poradzi sobie z problemami, z jakimi borykają się inni wydawcy.
- Nie chcę bagatelizować wyzwań, jakie stanowi tworzenie tytułów dla nowych technologii, ani ekonomicznych aspektów, jakie się z tym wiążą; jeśli dobrze rozumiecie, jest to bardzo zły czas na wydawanie nowych marek.
Wiele firm próbuje zapewnić sobie stałe źródło przychodu, wydając co roku kolejne części swoich hitów, ale Take-Two nie zamierza w ten sposób działać. Zelnick uważa, że nadmierne eksploatowanie danej marki może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
- Nie chcę, by nasze nie-sportowe tytuły ukazywały się co roku, ze względu na ryzyko wypalenia klienta – mówi – nawet jeśli byłyby to produkty dobrej jakości. Niektórzy z naszych konkurentów wypróbowali tę metodę, wyciągnęli, co się dało i seria odeszła w niepamięć. My staramy się tworzyć marki, które będą trwałe. Czasem trzeba zostawić jakiś tytuł na kilka lat, ale później można wyciągnąć z niego więcej. Nie próbujemy tworzyć czegoś dobrego i zarobić na tym piekielnie dużo. Próbujemy zadowolić klientów czymś wspaniałym – i zarobić na tym piekielnie dużo.
- Nie zoptymalizowaliśmy naszego systemu, czego dowodem są poślizgi w zeszłym roku, ale poczyniliśmy znaczne postępy. Kiedy pojawiłem się tutaj pięć lat temu, THQ sprzedawało cztery razy tyle, co Take-Two, Ubisoft dwa razy, EA – 25 razy. Na koniec chciałbym zauważyć, że świat w ogóle nie działa w taki sposób. Czy chciałbym wprowadzić do naszej sztuki nieco więcej reżimu? Oczywiście, że tak! Spójrzcie na mnie, jestem sztywniakiem! Ale czuję podekscytowanie tym, co nasza ekipa może zrobić.