CDP RED: Seks i przemoc w grach sprawdzają się tylko pod pewnymi warunkami

Patryk Purczyński
2012/06/21 20:34
4
0

Seks i przemoc niekiedy są tylko tanimi sztuczkami, mającymi na celu przyciągnięcie uwagi, ale w niektórych przypadkach ich występowanie jest uzasadnione - twierdzi Marcin Iwiński.

CDP RED: Seks i przemoc w grach sprawdzają się tylko pod pewnymi warunkami

Popularne powiedzenie "sex sells" (seks się sprzedaje) nie wzięło się znikąd. Marcin Iwiński z CD Projekt RED uważa jednak, że nie zawsze posuwanie się do tego typu rozwiązań jest słuszne. - Trzeba na to spojrzeć z perspektywy jakości produktu - mówi na łamach Rock Paper Shotgun szef polskiego studia, odpowiadającego za Wiedźmina 2, w którym scen erotycznych nie brakowało.

- Jeśli seks jest nadużywany w marketingu, prawdopodobnie z promowanego produktu nie wyjdzie nic dobrego - stwierdza. - Serio, uważam, że rynek eliminuje wszystkie słabości i tanie sztuczki. Jednocześnie mężczyźni podejmują określone decyzje pod wpływem hormonów. Ludziom płaci się za to, by troszczyli się o rynek i znali go bardzo dobrze. Czy w niektórych przypadkach jestem obrażany? Oczywiście - komentuje.

GramTV przedstawia:

- Kiedy ludzie nie robią tych rzeczy dobrze, spada na nich morze krytyki. Na każdy produkt trzeba jednak patrzeć jednostkowo. Reszta zależy od gustu odbiorcy. W Wiedźminie nie jesteśmy Dungeons & Dragons, w którym całowanie jest zakazane. To nie świat Barbie. Game of Thrones jest tego świadectwem. Kiedy seks ma sens, nie wahaj się go użyć. Tak właśnie przecież było w średniowieczu, tak jest i dziś - zauważa Iwiński.

Podkreśla również, że zarówno w Wiedźminie, jak i w Game of Thrones, wszystko sprowadza się do władzy, polityki i seksu. Podteksty seksualne są jego zdaniem słuszne, jeśli gra broni się sama w sobie. - To tylko część tego świata. Jedni będą tego nadużywać, inni nie - konkluduje.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
21/06/2012 23:22

promowany produkt na seksie zawsze znajdzie odbiorcę, a już na pewno gówniarza w wieku 10 lat, który kupi grę w sklepie tylko dlatego, że na opakowaniu jest "sceny erotyczne". Zresztą dorosłych też się to tyczy, kto np. jest zmanipulowany przez (uwaga brzydkie słowo) porno ten obok każdego napisu "erotyka" nie przechodzi bez ślinienia się. Nawet nie chodzi o to, że on głupiej gry z "lekkim podtekstem o seksie" i tak nie kupi, ale psychicznie to bombardowanie tego typu reklamami może powodować dalsze dla niego problemy w tej materii natury ludzkiej.Wg mnie powinno być zakazane reklamowanie produktu poprzez pokazywanie sfery intymności, jak gra ma zawierać "seks" to wystarczy tylko znaczek "18" i z tyłu mała ikonka pegi "zawiera treści erotyczne". Każdy kupujący produkt dla dorosłego i tak powinien spodziewać się wszystkiego, więc "seks" mu zaszkodzić nie powinien, oczywiście niespecjalnie, bo gra nie była reklamowana na tym, więc +18 jest wystarczającym ostrzeżeniem.Zresztą przecież i tak nikt nie kupuje gry dla cyfrowych babeczek, więc brak reklamy przedstawiającej produkcję od tej strony nie może zaważyć, czy kupię lub nie :).

Usunięty
Usunięty
21/06/2012 22:54

Seks i przemoc w grach są ok. jeśli:1. Są częścią świata gry.2. Są zrobione z pewnym smakiem.Jak seks jest dołożony na siłę, tylko po to, żeby przyciągnąć napalonych nastolatków to już nie jest ok. (choć napaleni nastolatkowie i tak się zlecą i tak). Jak któryś z elementów jest wyraźnie przerysowany, a facetowi po draśnięciu ramienia leci więcej krwi, niż jest w całym ciele to też źle. Chyba, że taka jest konwencja gry.

Na podstawie pierwszego Wiesia, w którego grałem mogę stwierdzić że też ten element gry był tym elementem świata. Tego, który pamiętam z książek A. Sapkowskiego. Nie był skupiony na nim, ale był częścią. Ale swoją drogą to nie dla tego zagrałem w Wiedźmina, bardziej dla sprawdzenia czy ten duch książek w grze jest.




Trwa Wczytywanie