Garść screenów i szczegóły na temat duchowego następcy Dear Esther

Małgorzata Trzyna
2012/07/31 11:37
5
0

Szef thechineseroom, Dan Pinchbeck, podzielił się niedawno świeżymi informacjami o Everybody’s Gone to the Rapture, pecetowej gry działającej na silniku CryEngine 3.

Garść screenów i szczegóły na temat duchowego następcy Dear Esther

Podobnie jak w Dear Esther, w Everybody’s Gone to the Rapture nie będziemy walczyli, a jedynie poznawali historię. Akcja gry toczy się w Shropshire na godzinę przed rozpoczęciem się apokalipsy. Do dyspozycji otrzymujemy otwarty świat, którego przemierzenie po przekątnej powinno nam zająć 20 minut. Dość dużo, biorąc pod uwagę to, że wszystko dzieje się tam w czasie rzeczywistym, a na podejmowanie działań mamy raptem godzinę. To, czego nie zdążymy zwiedzić w ciągu 60 minut, będziemy mogli zobaczyć, grając jeszcze raz. Jednak w przeciwieństwie do Dear Esther, tym razem będziemy mogli wykonywać interakcje ze światem. Będą miały one wpływ na otoczenie, postacie i ich działania.

- Sądzę, że w Dear Esther złe przeczucia pochodziły w znacznej mierze od Was samych. Bardzo chciałem stworzyć świat, w którym aktywnie czulibyście, że coś się dzieje, ponieważ byłoby tak naprawdę – wyjaśnił dyrektor kreatywny gry, Dan Pinchbeck, podczas rozmowy z Beefjackiem. – (Jeśli chodzi o postacie) są one niemal swego rodzaju śladami ludzi, którzy tam byli. Zastanawiamy się jeszcze, w jaki sposób je zaprezentujemy, czy będą to pełnowymiarowe postacie, czy coś raczej bardziej symbolicznego.

GramTV przedstawia:

- Pomysł na grę przypomina brytyjskie science fiction z lat 60 i 70, twórczość Johna Wyndhama, Johna Christophera. W jaki sposób zareagowaliby mieszkańcy wiejskich terenów w Anglii na koniec świata? Gra przypomina film, który został nakręcony po drugiej wojnie światowej, opowiadający o tym, co by się stało, gdyby naziści dokonali inwazji na kraj. Film ten wzbudził sporo kontrowersji, ponieważ dla znacznej większości ludzi niewiele by się zmieniło, albo zaakceptowali by zmiany z łatwością.

Nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu nasze działania w grze wpłyną na świat. Pinchbeck przyznał, że podoba mu się pomysł nadchodzącej nieuchronnie katastrofy, ale zastanawia się, w jaki sposób nadać sens rozgrywce i sprawić, by podejmowanie działań nie było jedynie stratą czasu.

Everybody’s Gone to the Rapture, którego screeny znajdziecie poniżej, planowane jest na przyszły rok. Thechineseroom pracuje równolegle nad sequelem Amnesii, zatytułowanym Amnesia: A Machine for Pigs.

Komentarze
5
ZuTheSkunk
Gramowicz
31/07/2012 13:01

Pierwsze, co mi przychodzi na myśl w związku z tą grą to to, że powinni byli zostawić samo "Everybody''s Gone" w tytule, bo ta pozostała część nie dość, że wydaje się zbyteczna i łatwa do zapomnienia, to na dodatek wywołuje niepotrzebne skojarzenia z Bioshockiem. No, u mnie przynajmniej.Sama koncepcja gry brzmi nawet ciekawie.

Dared00
Gramowicz
31/07/2012 12:28

Inna sprawa: czy to jest w ogóle gra? Nie mamy żadnej kontroli nad tym, co się stanie, jesteśmy tylko obserwatorem. To bardziej interaktywny film, niż gra.

Usunięty
Usunięty
31/07/2012 12:21

Ta "gra" chyba bedzie darmowa? Bo jakos trudno uwierzyc by zebrali 5 milionow na komercyjna wersje CE.




Trwa Wczytywanie