Miał być hit dla wielbicieli gry w kooperacji, a wyszedł co najwyżej średniak - takie wnioski można wysnuć po ocenach, jakie w zachodniej prasie zbiera Army of Two: The Devil's Cartel.
Miał być hit dla wielbicieli gry w kooperacji, a wyszedł co najwyżej średniak - takie wnioski można wysnuć po ocenach, jakie w zachodniej prasie zbiera Army of Two: The Devil's Cartel.
Co nie wypaliło? Dlaczego w oczach recenzentów diabelski kartel wypada tak przeciętnie? Przekonajmy się.
Stworzony przez Visceral Games The Devil's Cartel oferuje szalone doświadczenia w arcade'owym trybie kooperacji. Dołączenie silnika Frostbite 2 zapewnia zupełnie nowy poziom zniszczeń otoczenia, zwłaszcza jeśli połączyć go z Overkill, zdolnością, która uczyni z ciebie niezatrzymaną maszynę do zabijania.
Gra momentami zbyt kurczowo trzyma się swojej inspiracji, ale i tak oferuje mięsistą kampanię wyładowaną po brzegi nieustającą akcją. Jeśli lubiliście Gearsy, ta gra też trafi w wasze gusta.
Intensywne wymiany ognia potrafią podnieść poziom adrenaliny. Army of Two: The Devil's Cartel to po prostu solidność i dobra zabawa. Nie oczekujcie niespodzianek czy oryginalności.
Z jednej strony, brak dopracowania i pojawiające się błędy skłaniają mnie do wystawienia oceny wskazującej na to, że gra nie jest najwyższych lotów. Z drugiej jednak nie mogę zaprzeczyć, że mój partner od co-opa i ja zanosiliśmy się od śmiechu i po prostu świetnie bawiliśmy przez zdecydowaną większość trwania kampanii. Jako bezmyślna strzelanina kooperacyjna tytuł ten sprawdza się idealnie.
Jest tu mnóstwo wad: niechlujne projekty map, niezręczny system osłon, zaskakujące partactwo w co-opie - ale Army Of Two: The Devil’s Cartel jest w stanie uczynić swoją główną mechanikę na tyle wciągającą i zabawną, że niesiony tą siłą przebrniesz przez całą grę.
Army Of Two: The Devil’s Cartel wygląda jak wydrążona wersja dwóch poprzednich odsłon serii. Wyróżniające ją cechy zanikły, a w ich miejsce powstało coś nie tyle nawet pospolitego, co w jakikolwiek sposób niezwiązanego z dotychczasowym dorobkiem.
Główne mechanizmy rządzące rozgrywką w The Devil's Cartel rzadko kiedy nie spełniają norm podstawowej kompetencji, ale też nigdy nie wybijają się ponad nie. Przez brak niemal jakiejkolwiek różnorodności w walce, chwiejny system osłon i godną pożałowania fabułę staje się bezmyślną strzelaniną jednorazowego użytku, którą wyrzucisz z głowy pół godziny po tym, jak przez ekran przewiną się napisy końcowe.
Pełna błędów, zbyteczna, a do tego dłuży się nim dobrniemy do napisów końcowych. Army of Two nigdy nie było złą serią, ale nigdy też nie pretendowało do miana wybitnej. The Devil's Cartel jest na to najlepszym przykładem. Czy gra jest zła? Nieszczególnie. Ale jest bardzo, bardzo daleka od bycia grą dobrą.