Okazuje się, że gra o graniu na gitarze (takiej prawdziwej) nie tylko sprzedała się przyzwoicie, ale także zamienia domorosłych grajków w reinkarnacje Jimiego Hendriksa.
Okazuje się, że gra o graniu na gitarze (takiej prawdziwej) nie tylko sprzedała się przyzwoicie, ale także zamienia domorosłych grajków w reinkarnacje Jimiego Hendriksa.
Tym większe wrażenie robi 1,4 miliona sprzedanych sztuk gry (od premiery pod koniec 2011) czy odsetek klientów przyznających, że to działa. Aż 95% kupujących grę przyznaje, że nauczyło się dzięki niej lepiej grać. Ponadto 22% posiadaczy Rocksmith kupiło wiosło specjalnie dla niej. Także DLC do gry spory sukces. Do tej pory Ubi wydało w tej formie 143 utwory, które pobrano łącznie ponad 3 miliony razy.
Kilka mniej istotnych, acz fajnie brzmiących statystyk: dodanie jednej piosenki w formie DLC to 150 roboczogodzin, produkcja pochłonęła trzy ofiary wśród gitar (jedną odratowano), a gra przyczyniła się do nalepienia około 1.652.000 plastrów.
A to nie koniec. Szykuje się bis. Więcej szczegółów poznamy już za parę dni na targach E3.