I wygląda to na coś, co rzeczywiście w jakimś stopniu usprawiedliwia sam DRM. Gdyby jeszcze tylko powiedziano o tym na samym E3.
I wygląda to na coś, co rzeczywiście w jakimś stopniu usprawiedliwia sam DRM. Gdyby jeszcze tylko powiedziano o tym na samym E3.
Faktem jest, że w kwestii tego, jak dokładnie będzie wyglądał DRM i co będzie się z nim wiązało nie wiadomo wiele, bo ani przedstawiciele Microsoftu, ani nawet ich oficjalna strona nie mówią na ten temat właściwie nic. Z początku mówiło się o braku możliwości jakiegokolwiek dzielenia się grami z kimś, kto nie jest zalogowany na naszym koncie, później tylko przebąkiwano o 10 członkach rodziny Xbox.
Nie do końca na czas, choć wciąż nie za późno, mamy wreszcie należyte szczegóły. Microsoft oficjalnie potwierdził, że każdy posiadacz Xbox One będzie mógł, bez żadnych dodatkowych opłat, dzielić się posiadanymi przez siebie grami z dziesięcioma, dowolnie wybranymi osobami z listy znajomych Xbox Live. Jako że również gry kupione na fizycznym nośniku są rejestrowane na naszym koncie i mamy do nich dostęp nawet bez płyty, wspomniani znajomi mogą pobrać posiadane przez nas tytuły prosto z Xbox Live. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, członkami naszej Rodziny Xbox (bo prawdopodobnie tak to zostanie przetłumaczone) mogą zostać osoby będące na naszej liście znajomych od co najmniej 30 dni (dzięki, Sipso).
Jeśli chodzi o ograniczenia, to jak na takie rozwiązanie nie są one szczególnie wygórowane. Dostęp do udostępnionych gier może mieć tylko jedna osoba z dziesiątki w danym momencie - i to by było na tyle. Nie wiadomo jeszcze, czy "udostępniona biblioteka gier" zawiera wszystkie podane przez nas tytuły, czy tylko ich część, ale miejmy nadzieję, że i z informacją na ten temat Microsoft się pospieszy. To, co powinno Was szczególnie zaciekawić: jeżeli macie grę z trybem sieciowym, której nie ma Wasz znajomy, a zalicza się ona do Waszej wspomnianej "udostępnionej listy gier", to nic nie stoi na przeszkodzie, byście mogli ze sobą zagrać.
Patrząc na ostatnią - i dosyć często nie bezpodstawną - falę krytyki wobec Xbox One dziwi mnie, dlaczego Microsoft nie decyduje się reklamować konsoli właśnie taką funkcjonalnością. Jasne, DRM nie jest dobrym pomysłem i ciężko powiedzieć, że kiedykolwiek będzie, ale takie rozwiązania sprawiają, że wygląda on na tyle znośnie, że człowiek odkłada podpalone już koktajle mołotowa. Cóż, może gigant z Redmond jest po prostu wstydliwy i nie chce chwalić się tym, czym chwalić się powinien. Ech, marketing.
Bitwa, która sprawiała wrażenie przegranej, wydaje się dopiero nabierać tempa. Zobaczymy tylko, czy ktoś nie zaczął z dobrymi wieściami o chwilę za późno.