Tego nie spodziewał się chyba nikt - szef działu Interaktywnej Rozrywki opuszcza Microsoft i przechodzi do (to równie niespodziewane) Zyngi. Czy mógł wybrać gorszy moment?
Tego nie spodziewał się chyba nikt - szef działu Interaktywnej Rozrywki opuszcza Microsoft i przechodzi do (to równie niespodziewane) Zyngi. Czy mógł wybrać gorszy moment?
Jedno potknięcie goni kolejne, a całość kończy się bolesnym upadkiem z wysokich schodów. Microsoft patrząc jednak - zgodnie z naukami Monty'ego Pythona - na jasną stronę życia musi dojść do wniosku, że gorzej już być nie może.
Nie wiemy jeszcze kto zastąpi Mattricka.
Wiemy jednak, że sam Mattrick zajmie miejsce CEO Zyngi Marka Pincusa (ten zostaje w firmie). I czeka go trudne zadanie. Zynga jest w poważnych tarapatach. To pierwsza i największa ofiara nabrzmiałej bańki gier społecznościowych. Firma została notowana na giełdzie po raz pierwszy pod koniec roku 2011 i od tamtego czasu jej akcję straciły na wartości o 68%. Pierwszy sukces u nowego chlebodawcy Mattrick ma już za sobą - informacja o zmianie dowodzącego przyczyniła się do wzrostu cen akcji o 10%.
Pierwszy dzień Mattricka w nowej pracy dopiero w przyszłym tygodniu, ale 2000 pracowników Zyngi dostało już list powitalny od nowego szefa. Czytamy w nim:
Dołączyłem do Zyngi, bo wierzę, że pionierska wizja Marka i misja połączenia świata poprzez gry dopiero się zaczyna.
To miał być zwyczajny wtorkowy poranek...