No i Mateusz przechlapał sobie nazwą newsa u twórców. Brawo, Mateusz.
No i Mateusz przechlapał sobie nazwą newsa u twórców. Brawo, Mateusz.
The Order: 1886, głośny debiut z E3, który ominął tegoroczne targi GamesCom, stanowi obecnie jeden z najciekawszych tytułów, jakie lecą w stronę PlayStation 4. O grze nie wiadomo zbyt wiele poza trailerem i kilkoma obrazkami, jakie do tej otrzymaliśmy, ale współzałożyciel studia Ready at Dawn, Ru Weerasuriya, postanowił określić styl produkcji w trakcie rozmowy z redaktorem serwisu Joystiq.
"The Order nie jest steampunkiem", stwierdził Ru Weerasuriya. Skąd takie słowa? Chodzi głównie o skojarzenia, jakie płyną z używania słów "Steampunk" i "Fantasy", dwóch fraz, które Ru porównuje do przekleństw, słów niejako zakazanych i niepożądanych. "(...)Słowo 'steampunk' ciągnie za sobą wiele konotacji, które zdążyły się już utrwalić - choćby w filmach, anime i im podobnych. Nie do końca odzwierciedla to świat gry, jako że uważamy, iż jest on znacznie mroczniejszy, brudniejszy, bardziej ponury i prawdziwy".
Skoro już wiemy, że The Order: 1886 to nie steampunk, ale bardzo mroczny steampunk, przejdźmy dalej. Jak pewnie zdążyliście zauważyć, gra proponuje alternatywną wersję historii Europy, skupiając się na okresie zaraz po angielskiej rewolucji przemysłowej. Stąd w grze pojawi się sporo rzeczy, które nigdy nie istniały, ale mogłyby, gdyby historia Europy potoczyła się innym torem. I, moim zdaniem, tego typu rozwiązań przy projektowaniu tła fabularnego, które wymuszają od twórców nieco kreatywności, jednak brakowało na rynku gier. Jeśli wierzyć obietnicom Ru, pomysły nie mają być w jakikolwiek sposób przegięte, stąd świat, pomimo swej wyjątkowości i oryginalności, ma wciąż pozostać wiarygodny.
Premiera na PlayStation 4 w okolicach roku 2014.