Decyzja o ostatecznym wyglądzie Ryse: Son of Rome była dla Cryteka niezwykle trudna. Zanim zdecydowano się na obecny kształt produkcji firma stworzyła aż trzy prototypy.
Decyzja o ostatecznym wyglądzie Ryse: Son of Rome była dla Cryteka niezwykle trudna. Zanim zdecydowano się na obecny kształt produkcji firma stworzyła aż trzy prototypy.
- Każda z wersji miała swoich fanów w firmie, ale z czasem zaobserwowaliśmy, że najwięcej osób składania się ku trzeciej opcji, wykorzystującej tradycyjny kontroler - tłumaczy Brian Chambers, starszy producent gry. - Wcześniejsze wersje w pewnym stopniu wykorzystywały "szyny", co nie zbyt współgrałoby z pomysłami, które wykorzystujemy obecnie. Zdecydowaliśmy się więc, by grę przerobić i na nowo pokazać Microsoftowi. Oni byli zgodni co do naszych spostrzeżeń i przyznali nam rację, że zmiana kamery na TPP oraz skupienie się na tradycyjnym sposobie sterowania będzie najlepszą z opcji dla Ryse - dodaje.
I tym oto sposobem Ryse: Son of Rome nabrało kształtu, w którym znamy go obecnie. To chyba dobrze. W pewnych kręgach gra ma przeciętną opinię, ale gdyby została zrobiona na Kinecta, to pewnie straciłaby dużą część zainteresowania ze strony graczy. Poniżej zamieszczamy najnowszy pamiętnik twórców gry. Tym razem opowiadają o walce.