Killzone: Shadow Fall z dedykowanymi serwerami na PS4

W trakcie trwania Eurogamer Expo Eric Boltjes, główny projektant gry, odpowiedział na parę pytań od graczy. I zaczynając od najważniejszego, czyli dedykowanych serwerów: będą, stąd nikt, miejmy nadzieję, nie będzie musiał się bawić w migrację hostów i uratę połączenia w związku z przewróceniem konsoli hosta przez jego siostrę. Skąd nadzieja i brak pewności?

Sęk w tym, że sama gra nie odbywa się na serwerach, bo te stanowią jedynie punkt pośredni w przekazywaniu informacji między graczami - takie rozwiązanie, jak twierdzi wpis na blogu PlayStation, umożliwia grę osobom z problemami powiązanymi z firewallem i słabym połączeniem. Fizyka, ruchy postaci i inne rzeczy, które normalnie działają na serwerze dedykowanym, będą wprawiane w ruch na konsoli każdego z graczy. W trakcie sesji dalej będzie wybierana jedna, główna konsola (na podstawie jakości połączenia), gdzie przechowywana będzie niewielka ilość informacji, jak np. punktacja i stan misji.

Poza tym, liczba klatek w trybie sieciowym będzie wynosiła 60 FPS-ów, z miejscowymi spadkami poniżej tego poziomu przy większej akcji, co... dziwi. Przyjemnie jest patrzeć na sześćdziesiąt klatek, ale, przynajmniej dla mnie, przyjemnie grałoby się w grę, gdzie klatki przy wybuchach nie rwą, nawet jeśli spadają one do "tylko" 30 klatek na sekundę, dzisiejszego minimalnego standardu płynności gry. Zbyt wiele lat ćwiczyłem oczy na grach, by teraz tego nie zauważyć. Daltoniści też swoje zauważą, bo gra zyska odpowiedni tryb dla każdego, kogo oczy niestety nie radzą sobie z pewnymi kolorami.

Piotrek pisał ostatnio nieco o multiplayerowym gameplayu Killzone: Shadow Fall, więc zawsze możecie się przetoczyć do jego wpisu po kliknięciu w niebieski napis z jego imieniem.