A w zasadzie to na jednym warunku: musi pozwalać widzom na interakcję i przesuwać granice kina. Szybko się chyba wobec tego na seans nie wybierzemy.
A w zasadzie to na jednym warunku: musi pozwalać widzom na interakcję i przesuwać granice kina. Szybko się chyba wobec tego na seans nie wybierzemy.
Trudno winić Nintendo za ostrożne podchodzenie do dziesiątej muzy, w końcu na ekranizacji Super Mario Bros. sparzyli się niemiłosiernie (abstrahując od zgwałcenia materiału źródłowego, lubiłem ten film w dzieciństwie). Drugi łakomy, godny przeniesienia na srebrny ekran kąsek Ninny to The Legend of Zelda. Co sądzi o tym Eiji Aonuma, człowiek u steru całej marki?
Rozmawialiśmy o tym z panem Miyamoto. Gdybyśmy mieli zrobić film Zelda, gdybyśmy w ogóle mieli na to ochotę, najważniejsza byłaby dla nas możliwość zabawy z formatem filmu, uczynienie do bardziej interaktywnym. Na przykład, gdybyś mógł zabrać 3DS-a i w jakiś sposób uczestniczyć w wydarzeniach. Nie chcielibyśmy zrobić filmu jak wszystkie inne. Chcemy zmienić to, czym jest film.
Marzę, żeby udało im się przewrócić do góry nogami kolejną gałąź przemysłu rozrywkowego, ale w to nie wierzę. W razie czego pozytywnie zaskoczony, z łatką niewiernego Tomasza pobiegnę po bilet. Na razie jestem sceptykiem.