Przy okazji Brendan Iribe, o którym mowa, wyznał że Oculus Rift do tej pory wywoływał u niego objawy choroby morskiej. Do tej pory, bo ponoć przy nowych prototypach 45-minutowe sesje nie kończyły się wizytą w toalecie.
Przy okazji Brendan Iribe, o którym mowa, wyznał że Oculus Rift do tej pory wywoływał u niego objawy choroby morskiej. Do tej pory, bo ponoć przy nowych prototypach 45-minutowe sesje nie kończyły się wizytą w toalecie.
Kiedy byłem na Techland Fantasy Expo 2013, gdzie każdy mógł ograć sobie Dying Light na Oculus Rifcie, to choć samemu czułem się jak u siebie, to już reszta spadała z krzeseł, narzekała na brak teleportera do toalety i mówiła o bólach głowy. Brendan Iribe, szef Oculus Rifta, nie dość, że stworzył tego potworka, to i sam padł jego ofiarą. "Miałem nudności zawsze wtedy, gdy z niego korzystałem".
Wyeliminowanie problemu nie było proste, bo wymagało dopasowania rozdzielczości, opóźnień, pola widzenia i całej reszty drobnych szczegółów tak, by obraz nie wywoływał już u nikogo problemów. Jego zdaniem, ekipa jest blisko tego, by stworzyć w pełni bezproblemowy (pod względem objawów choroby morskiej) sprzęt VR.
Jeszcze tylko naprawić to, jak wygląda się kiedy urządzenie trzyma się na głowie i mamy właściwie produkt bez wad.