Tymon Smektała uważa, że takie porównywanie gry, choć ma w sobie trochę racji, zbyt wiele jej zabiera.
Tymon Smektała uważa, że takie porównywanie gry, choć ma w sobie trochę racji, zbyt wiele jej zabiera.
- Mirror’s Edge był grą, która wielu otworzyła oczy, ale nawet jeśli wyglądała na umieszczoną w otwartym świecie, to tak naprawdę była to gra wykonana na zasadzie korytarza, i posiadała tylko kilka obiektów, z którymi mogliśmy wejść w interakcję. Gameplay w Dying Light, z czego jestem zresztą bardzo zadowolony, w żaden sposób nie ogranicza. Możesz wymyślić sobie dowolny sposób na dostanie się w interesujące cię miejsce i możesz go wykorzystać, o ile tylko wygląda on na realistyczny - dodaje T. Smektała.
Cały wywiad z Tymonem na łamach ausgamers.com dostępny jest tutaj. Tymon opowiada w nim nie tylko o tym, że Dying Light to coś więcej niż proste połączenie dwóch wymienionych powyżej produkcji, ale także o tym, czy możliwe będzie ukończenie gry bez zabijania ani jednego zombie i o szczegółach dotyczących rozgrywki w trybie kooperacji.