Choć pewnie niewielu fanów gier o pociągach dostanie szansę zasiąść za jego (wybaczcie, jeśli palnę głupotę) manetkami (?), to informacja raczej ich zainteresuje, a efekt końcowy powinien zrobić z gier pokroju Train Simulatora radosne arcade'ówki.
Choć pewnie niewielu fanów gier o pociągach dostanie szansę zasiąść za jego (wybaczcie, jeśli palnę głupotę) manetkami (?), to informacja raczej ich zainteresuje, a efekt końcowy powinien zrobić z gier pokroju Train Simulatora radosne arcade'ówki.
Projekt to kooperacja kilku podmiotów. Najwięcej roboty przy wirtualnej lokomotywie będzie miała informatyczna firma Qumak, ale może liczyć na wsparcie Wojskowej Akademii Technicznej, Instytutu Kolejnictwa oraz Centrum Kształcenia Ustawicznego w Inżynierii Komunikacyjnej „IKKU". Wycenioną na 13,1 miliona złotych inwestycję współfinansuje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, a efekt końcowy powinien ujrzeć światło 30 listopada 2016 roku.
Inwestycja zakłada nie tylko stworzenie symulatora lokomotywy, ale także opracowanie metodyki ćwiczeń i szkolenia maszynistów. Skorzystają z niej między innymi adepci sztuki kolejowej, którzy niebawem zaczną prowadzić szybkie pociągi Pendolino.
Na projekcie tego kalibru da się zarobić. Jacek Suchenek, członek zarządu Qumaka mówi:
Bazując na efektach badawczych ośrodków akademickich, chcemy tworzyć zaawansowane technologicznie rozwiązania, które następnie będziemy komercjalizować. Działalność ta jest traktowana przez nas jak inwestycja, która ma przynieść w dłuższym horyzoncie wymierne korzyści dla spółki.
Licencja na symulator razem z modelem szkolenia, serwisem oraz mapami ma być z czasem sprzedawana rodzimym i zagranicznym przewoźnikom.
Gralibyście?