Zmiany dotyczą głównie (jeśli nie "tylko") wyglądu postaci, które teraz nie wyglądają jak półnagie piętnastolatki, ale jak nieco lepiej ubrane, dorosłe osoby.
Zmiany dotyczą głównie (jeśli nie "tylko") wyglądu postaci, które teraz nie wyglądają jak półnagie piętnastolatki, ale jak nieco lepiej ubrane, dorosłe osoby.
Nawet jeśli grafiki koncepcyjne (takie jak choćby ta powyżej) wyglądają wyjątkowo zwyczajnie, to prezentacja postaci w Bravely Default: For the Sequel nie jest czymś, do czego przyzwyczaiły nas standardy naszego rynku.
Poniżej skromne porównanie z forum IGN-u, gdzie po lewej znajdziecie obrazek z europejskiej wersji gry, zaś po prawej - japońskiej.
Nawet jeśli jako jedyny z redakcji lubię wszystkie gry, które łaskawie przytaczają się do nas z Japonii, to w przypadku gameplayów Bravely Default czułem się co najmniej niezręcznie, gdy ktoś przed oczy próbował wpychać mi półrealistyczne, choć nieco przerysowane i półnagie piętnastolatki, które w przeciwieństwie do dziewczyn z japońskich animacji rzeczywiście wyglądały na swój wiek.
Mimo to, samego kierunku artystycznego, jaki obrali sobie twórcy nie uważam za wyjątkowo szokującego. Biorąc pod uwagę okoliczności, całkowita i nieodwracalna cenzura wydaje się być nieco drastycznym posunięciem, gdzie zawsze można było wprowadzić ją jako opcjonalny wybór, połączony z kontrolą rodzicielską i uruchamiany w standardzie przy pierwszym włączeniu gry. Ciężko tu ocenić trafność wyboru wydawcy, choć, znając życie, pozwoli to firmie uniknąć paru pozwów.