Firma próbuje podbić rynek po raz kolejny, tym razem z pomocą Cloudlift oraz OnLive Go.
Firma próbuje podbić rynek po raz kolejny, tym razem z pomocą Cloudlift oraz OnLive Go.
OnLive Cloudlift to usługa, dzięki której gracze będą mogli przesłać obraz z gier, które posiadają, na urządzenia, na których normalnie nie mogliby w nie grać. A więc jeżeli macie starego laptopa, zakurzony pecet, telewizor z funkcją Smart TV czy telefon z Androidem lub tablet i chcielibyście pograć na nich w nowsze produkcje - dzięki OnLive Cloudlift (ponoć) nie będzie to problemem. Póki co w ofercie dostępnych gier znajdują się takie pozycje jak np. Saints Row 4 czy Batman: Arkham City, ale ma ona szybko wzrosnąć, a poza tym Cloudlift pozwoli także na strumieniowanie obrazu z gier posiadanych przez nas na innych cyfrowych platformach, np. Steam czy Origin (w przyszłości). Co ważne, grając w takiej formie w produkcję ze Steam nie pozbawiamy się dostępu do wszystkich związanych z tym zalet, a więc osiągnięć czy zapisania stanu w chmurze. Wszystko to za miesięczną opłatą ustaloną na poziomie 15 dolarów.
Dodatkowo, jeżeli np. na Steam nie macie tak wielu produkcji i chcielibyście pograć w coś nowego za 10 dolarów na miesiąc możecie wykupić do PlayPack, w którym otrzymacie dostęp do 250 (głównie starszych) gier - m.in. BioShock, Sid Meier's Civilization V, Red Faction: Guerrilla czy Hitman: Blood Money.
OnLive Go natomiast umożliwi dostęp do gier MMO bez konieczności pobierania i instalowania gigabajtów danych, no i także - na urządzeniach, którym takie produkcje wcale nie są dedykowane, jak chociażby cały segment tabletów czy telefonów z systemami operacyjnymi. Narzędzie w formie beta już teraz oferuje dostęp do Second Life, a już niedługo udostępniony ma zostać także War Thunder od Gaijin Entertainment.
Ciekawe, czy tym razem OnLive podbije rynek, czy znowu za kilka miesięcy będzie musiało podkulić ogon i zniknąć ze sceny. Fakt faktem, że zapowiadanej kilka lat temu rewolucji nie doczekaliśmy się do dziś. Nawet teraz, powracający OnLive jest jakby mniej buńczuczny i nie przekonuje nas, że już niedługo zawojuje cały świat. W sumie, byłoby to z jego strony trochę nierozsądne.