Adrian Chmielarz opowiada o kulisach skasowania projektu, który dla THQ przez rok tworzyło People Can Fly. Zdradza też nieco szczegółów na temat samej gry.
Adrian Chmielarz opowiada o kulisach skasowania projektu, który dla THQ przez rok tworzyło People Can Fly. Zdradza też nieco szczegółów na temat samej gry.
Jesteś prywatnym detektywem i zaczynasz normalne śledztwo, ale okazuje się, że w grę wchodzą moce nie z tego świata, możesz nawet komunikować się ze zmarłymi - kontynuuje były szef People Can Fly. Jedną ze zdolności głównego bohatera była możliwość odtworzenia ostatnich 30 sekund życia denata po dotknięciu zwłok.
- To było kur**sko nastrojowe, niesamowicie nastrojowa gra. Świetna narracja, trzecioosobowa perspektywa, będąca czymś w rodzaju połączenia Resident Evil z L.A. Noire, i mnóstwo niespodzianek - ocenia Chmielarz. - Były elementy strzelanki, była walka na pięści, udawałeś się w podejrzane miejsca. Nie chcę zdradzać całego pomysłu, ponieważ był on naprawdę fajny i wielu ludzi w PCF żałowało, gdy THQ skasowało projekt. To było coś naprawdę innego - ale to stanowiło właśnie główny problem: gra była inna.
- THQ było w fazie reorganizacji, wycofywało się z Europy. Mieli tu zostawić tylko jeden tytuł, a S.T.A.L.K.E.R. był w tamtym momencie na dużo bardziej zaawansowanym etapie, bliski premiery. My byliśmy dopiero w jednej trzeciej. THQ naprawdę nas wtedy wkur***o. Po prostu skasowali ten projekt. "OK, kasujemy wasz projekt, na razie". To wszystko to korporacyjna paplanina. Trzy tygodnie wcześniej zawiesili wszelką komunikację - nie odbierali telefonów, przestali odpisywać na maile. Totalne d***i - nie przebiera w słowach Adrian Chmielarz.
Co ciekawe, nie wiadomo, kto obecnie ma prawa do Come Midnight. Chmielarzowi udało się ustalić tylko tyle, że ich właścicielem nie jest THQ.
Więcej informacji na temat Come Midnight możecie znaleźć w naszym artykule z cyklu Gry nienarodzone.