Czasem trzeba zrobić krok w tył, by można było postawić dwa w przód. Tak właśnie zrobiła ekipa Crytek w przypadku Homefront: The Revolution.
Czasem trzeba zrobić krok w tył, by można było postawić dwa w przód. Tak właśnie zrobiła ekipa Crytek w przypadku Homefront: The Revolution.
- To pozwoliło nam na eksperymentowanie z pewnymi rzeczami, jak narzędziami partyzanta. Wówczas gra była bardziej podobna do Crysis 2, gdzie mieliśmy do czynienia z liniową opowieścią. Poziomy były większe, ale następowały po sobie w sekwencji. Kiedy przejęliśmy markę, byliśmy w stanie zrobić krok w tył i zapytać siebie, jak zamierzamy wykorzystać potencjał tkwiący w Homefroncie. Jak cofnąć się do naszego DNA? Właśnie dzięki temu byliśmy w stanie stworzyć bardziej otwarty świat gry - tłumaczy Stanton.
Homefront: The Revolution powstaje z myślą o pecetach i konsolach nowej generacji. Producent gry zdradza jednak, że na początku produkcji w grę wchodziły także PS3 i X360. - Sądzę, że większość zespołu jest teraz zadowolona z faktu, że nie musimy brać tych konsol pod uwagę - stwierdza.
- Ważne jest dla nas to, że nie jesteśmy ograniczani. Rozbudowujemy CryEngine, dodajemy do niego nowe elementy powiązane z systemami sztucznej inteligencji, dynamiką dnia i nocy, pogody i rozmiaru lokacji. Byłoby naprawdę ciężko sprawić, żeby takie rzeczy działały na starszych konsolach - dodaje.